Szukaj na tym blogu

niedziela, 25 czerwca 2017

Co nowego? Zbiorczy Haul 1/2017

Rok 2017 jest jak na razie spokojniejszy i skromniejszy pod względem zakupów. Już wcześniej udało mi się zdobyć zapachy, na które od dawna polowałam. Nowych chciejstw nie pojawiło się dużo, ostatnie lata nie obfitują w perfumy, które muszę mieć tu i teraz.

Zatem co nowego?


W tym roku dołączyły do mojej kolekcji:

Jean Luc Amsler Prive Femme, niestety na razie tylko w formie miniatury

Nou Oliban -bardzo ciekawy zapach w typie Avignon, pisałam już o nim ostatnio.

Kenzo Amour Make me Fly - limitowana, słodko-owocowa wersja Amour.

Kenzo Amour Eau Florale -flanker z 2009 r.

Coty, Vanilla Fields kultowy zapach z lat 90-tych.

Lancome Tresor La Nuit eau de parfum.





O mojej rodzince Kenzo Amour napiszę wkrótce więcej.
Nie jest ona jeszcze kompletna ale nie dążę na siłę do tego, aby posiadać wszystkie wersje flakonów.

Na pewno też pojawi się post o zapachu Jean Luc Amsler, raczej mało znanym a godnym uwagi.

Pod koniec roku będzie post z drugą częscią zbiorowego haulu.





sobota, 17 czerwca 2017

La Nuit Tresor, Lancome ( 2015)

Nigdy chyba nie zrozumiem,  jaki głębszy sens kryje się za  powstawaniem flankerów, które nie mają nic wspólnego z pierwowzorem.
Oprócz nazwy nie sposób doszukać się absolutnie żadnych skojarzeń z zapachem, do którego się odwołują.

Jednie czysty marketing lub  też brutalna ekonomia mogą być powodem.
Nie inaczej jest w przypadku La Nuit Tresor.





Po gigantycznym sukcesie  La Vie est Belle również z domu Lancome, marka postanowiła iść dalej tą ścieżką i zafundować nam kolejną słodkość.
I tak jak fenomenu wyżej wspomnianego LVEB nie rozumiem, tak La Nuit Tresor do mnie przemówił. Po dwóch latach od premiery, ale liczy się fakt, czyż nie?






Koło Tresora w wersji La Nuit przechodziłam wiele razy, pierwszy test krótko po premierze nie powalił mnie, później z okazji pojawienia się flankera flankera czyli najnowszej odsłony Tresora La Nuit w wersji La Nuit Caresse zainteresowałam się nowszym zapachem, który wówczas bardzo mi się spodobał. I już, bliska zakupu, postanowiłam jeszcze raz przetestować wersję La Nuit i La Nuit Caresse jednocześnie. Zawsze kiedy mam wątpliwości i chcę się upewnić, prowadzę testy na obu nadgarstkach. Na każdym inny zapach. Wtedy łatwo wyłonić faworyta.
I test okazał się być potrzebny. O ile Caresse, dużo lżejsze, ciekawsze są w otwarciu, świeżość,  słodycz i wrażenie przestrzenności szybko wzbija się w powietrze i znika..., to pierwsza wersja jest dużo trwalsza. A że z natury nie znoszę nietrwałych perfum - wybór był prosty.

Słodko.
Soczyście.
Karmel, wanilia i kawa na owocowej galaretce.
Tak dla mnie pachnie La Nuit Tresor.

Owocowy początek grają gruszka, liczi i cytrusy. Szybciutko jednak udziela się słodka soczystość, dużo ciągnącego się karmelu z wanilią i słabiutka ale jednak (!) kawa. Kawa w typie napoju kawowego z bitą śmietanką i syropem karmelowym.
To nie jest słodziak w typie LVEB czy Aquoliny, taki od którego bolą zęby. La Nuit Tresor pachnie apetycznie i uroczo.
Bardzo komplementowany zapach, trwa ok. 4-5 godzin ale pod koniec jest już lekko wyczuwalny. Szczególnie podoba mi się, gdy już o nim zapomnę, a tu nagle użyty wcześniej Tresor gdzieś się chyłkiem pojawi i daje o sobie znać.

Niestety kadzidła, które jest w składzie absolutnie nie wyczuwam, a szkoda, byłoby wtedy jeszcze ciekawiej.


Rok powstania: 2015
Nos: Christophe Raynaud i Amandine Clerc-Marie

Nuty zapachowe:
nuty głowy: gruszka, bergamotka, tangeryna
nuty serca: kwiat wanilii, czarna róża, marakuja i truskawka
nuty bazy: paczula, papirus, kadzidlo, liczi, pralina, wanilia, karmel, kawa, kumaryna i lukrecja.

Dostępny jako eau de parfum w pojemnościach 30,50 i 75 ml.




sobota, 10 czerwca 2017

Nou, Oliban Pour Homme

Nie ukrywam, że jestem łowczynią promocji. Uwielbiam promocje, okazje, wyprzedaże.
Tym bardziej cieszy mnie, jeśli mogę kupić zacne perfumy w dobrej cenie. Zdarza mi się nabyć drogą kupna perfumy z drugiej ręki i nie wstydzę się tego.
Jakiś czas temu czytałam bardzo pochlebne opinie o perfumach Nou Oliban dostepnych w Hebe i Rossmanie. Niestety nie udało mi się ich nigdzie trafić stacjonarnie zatem kupiłam praktycznie nowy flakonik na portalu aukcyjnym. Cieszę się, że nie przypadły tej osobie do gustu, dzięki temu będą gościć u mnie, a raczej u nas, gdyż na pewno będę się nimi dzieliła z moim partnerem.
Pierwszy test i niesamowite olśnienie. Avignon! Nie mogłam tym razem nie pokusić się o porównanie...





To bardzo dobry zapach. Powiedziałabym nawet, że rewelacyjny uwzględniając relację jakości do ceny, która poza promocją wynosi 59 zł. W czasie promocji można je kupić jeszcze taniej.

Oliban to zapach męski ale doskonale nosi się również na kobiecej skórze. Kadzidlany, ale nie ekscentryczny, doskonały na co dzień.
Autentycznie, gdyby ktoś zapytał mnie, czy to perfumy z Rossmana czy np. Montale, obstawiałabym te drugie. Tak może z powodzeniem pachnieć nisza.
Zdaję sobie sprawę, że składniki nie są pewnie tak szlachetne jak w niszowych produktach. Ale nie czuć tego na pierwszy niuch. Buteleczka, dość skromna w fomie. Natomiast Oliban to dobry monoscent pachnący w zasadzie tylko kadzidłem, mimo różnych nut zapachowych.
A samo kadzidło jest w stylu Avignon, które dla mojego nosa jest mega musujące, balansujące na granicy zmęczenia, ale jeszcze niemęczące.
Chłodny, surowy zapach, nieprzekombinowany.
Minus przyznaję za to, że Oliban niestety nie rozwija się. Uderza kadzidłem i później tylko stopniowo przygasa i wycisza się. Trwałość przyzwoita, niewiele gorsza niż w niszowych kompozycjach.

O marce ze strony noupoland.com

Nowa polska marka stworzona przez dwie kobiety. Obdarzone czułym zmysłem węchu, stworzyły zapachy na miarę nowoczesnych czasów. Proste, czyste, świeże i eleganckie. Zapachy, które urzekną aktywne kobiety i dynamicznych mężczyzn. Nazwa NOU w pięknym języku katalońskim znaczy nowy.


Nuty zapachowe:
Nuty głowy: elemi, oliban, rumianek.
Nuty serca: oilban, paczuli, cytrus
Nuty bazy: drzewo sandałowe, skóra, wanilia, benzoin.