Szukaj na tym blogu

sobota, 27 stycznia 2018

Premiery perfum - podsumowanie 2017

W minionym roku pojawiło się kilka gorących premier perfumowych.
Najbardziej wyczekiwaną premierą była bez wątpienia nowa kompozycja Chanel  - Gabrielle pierwszy nowy zapach  nie będący flankerem od wielu lat, od czasu Coco Noir w 2014r.
Zupełnie coś nowego, czego nie znaliśmy od tej pory w wydaniu tej marki. Czy odniesie sukces? To się okaże. Póki co to dość śmiała odpowiedź marki na potrzeby młodszych klientek.
Starsze klientki kojarzące Chanel z konkretnymi zapachami mogą być rozczarowane. Niestety Gabrielle nie zebrała wielu pochlebnych opinii, ja się jeszcze wstrzymam z jej recenzją i dam jej szansę na porządne testy ale miłości z tego raczej nie będzie.









Równie nagłośnioną nowością było Mon Guerlain, którego twarzą została Angelina Jolie.
Zdecydowanie z jej osobowością nie współgra taki delikatny i bezpieczny zapach jakim jest Mon Guerlain.  Zdecydowanie wiele hałasu o nic.












Aura Thierry Mugler to również miało być coś! Mugler podzielił świat perfumowy na  zdecydowane zwolenniczki błękitnego Anioła i fioletowego Obcego ( oraz nieliczną grupę takich jak ja, co stoją w rozkroku :P) a teraz postanowił zamieszać na rynku zieloną Aurą. Męczący, syntetyczny duszący i dla mojego nosa strasznie wybijają się nuty irysa. Oj nie podzieli Aura sukcesów swoich starszych braci, nie widzę szansy.









Za to filuterne Twilly Hermes z kapelutkiem i kolorową apaszką to bardzo ciekawa kompozycja. Pozytywna, wesoła, lekko świdrująca w nosie. Delikatniejsze nosy mogą polec na mocy tuberozy. Mogłabym je mieć.







Obsessed Calvina Kleina - tu również jest miłe zaskoczenie. Ziołowy, wytrawny i rześki zapach. Zaskoczenie tym bardziej, że preferuję naprawdę ciężki kaliber a ten zapach mogłabym z przyjemnością nosić kiedy temperatura szybuje w górę. Nawiązuje nazwą do Obsession ale bliżej mu do klimatów CK One, myślę, że to idealny unisex.



















Czy kogoś uwiodły te zapachy? Myślicie, że zostaną z nami na dłużej, czy też szybko znikną ze sprzedaży? Może udało Wam się odkryćw tym roku inną godną uwagi premierę?

wtorek, 2 stycznia 2018

Subiektywne podsumowanie roku 2017

Koniec /początek  roku to czas podsumowań.
W ubiegłym roku pojawiło się kilka interesujących i nietuzinkowych zapachów w mojej kolekcji.
Udało mi się zrealizować dwa ważne marzenia perfumeryjne. Jedno wycofane i niedostępne, drugie bardziej dostępne aczkolwiek w cenie kosmicznej jak na mój gust.
Co w tym roku wpadło i co ze mną zostanie?






Oczywiście jak zawsze króluje u mnie mainstream  ❤

Jedynym wyjątkiem jest niszowa kompozycja Oud for Love z ekskluzywnej linii The Different Company. I to są wyjątkowe perfumy, niestety z ich wyjątkowością wiąże się również odpowiednia cena. Napiszę o nich coś więcej wkrótce.



Narciso Rodriguez - Narciso for Her, pisałam już o nich wcześniej, zatęskniłam za czymś podobnym do Royal Muska, których odlewkę niedawno skończyłam. Chciałam coś prostego, piżmowego i zmysłowego. Po wielu testach z ostatnich lat spontanicznie zdecydowałam się właśnie na nie.

MaxMara Kashmina Touch - tego zapachu brakowało mi w kolekcji MaxMary, to już mój drugi flakonik w roku 2017. Perfumy piękne ale doszłam do wniosku ( ponownie). że jednak mimo wszystko nie dla mnie. Zbyt delikatne, zbyt ulotne ale drzewno-cytrusowe klimaty może muszą tak właśnie brzmieć?

Lancome Tresor La Nuit - do tych perfum podchodziłam trochę jak pies do jeża. Ale to był strzał w 10! Najmniejsza pojemność 30ml w sam raz mnie zadowala. Ładny słodziak, bardzo się podoba otoczeniu.


Kenzo Amour Florale - od lat zbieram wszystkie wersje Kenzo Amour - bardzo ładnie się prezentują jako rodzina flakonów na półce. Oczywiście nie tylko dlatego, przede wszystkim z uwagi na to, że bardzo lubię klasyka. Tej wersji mi brakowało i stwierdzam jednoznacznie - najnudniejszy, najbezpieczniejszy a jednocześnie najbardziej elegancki Amour. Białe kwiaty przełamane kwaskowatymi nutami i piżmo.

Estee Lauder Sensuous Noir - bardzo ciekawe, ciepłe, korzenno-paczulowe perfumy. Godne osobnego wpisu. Bardzo mi przypominają fioletowe DKNY Delicious Night. Fioletowy kolor idealnie oddaje ich charakter.

To tak na szybko, co u mnie nowego się pojawiło.
Oczywiście na przestrzeni roku nabyłam więcej zapachów, część znalazła nowych właścicieli, były także powroty, kupiłam również coś na zapas z ukochanych perfum. Ale te opisane wyżej flakony pojawiły się u mnie właśnie w 2017 i za wyjątkiem Kashminy zostaną ze mną na dłużej.

Jesli chodzi o podsumowanie nowości perfumowych 2017 postaram się jeszcze w styczniu napisać moje wrażenia. Było kilka szumnych premier, czy godnych zakupu? Mnie nic nie skusiło ale to już inna kwestia :)