W minionym roku pojawiło się kilka gorących premier perfumowych.
Najbardziej wyczekiwaną premierą była bez wątpienia nowa kompozycja Chanel - Gabrielle pierwszy nowy zapach nie będący flankerem od wielu lat, od czasu Coco Noir w 2014r.
Zupełnie coś nowego, czego nie znaliśmy od tej pory w wydaniu tej marki. Czy odniesie sukces? To się okaże. Póki co to dość śmiała odpowiedź marki na potrzeby młodszych klientek.
Starsze klientki kojarzące Chanel z konkretnymi zapachami mogą być rozczarowane. Niestety Gabrielle nie zebrała wielu pochlebnych opinii, ja się jeszcze wstrzymam z jej recenzją i dam jej szansę na porządne testy ale miłości z tego raczej nie będzie.
Równie nagłośnioną nowością było Mon Guerlain, którego twarzą została Angelina Jolie.
Zdecydowanie z jej osobowością nie współgra taki delikatny i bezpieczny zapach jakim jest Mon Guerlain. Zdecydowanie wiele hałasu o nic.
Aura Thierry Mugler to również miało być coś! Mugler podzielił świat perfumowy na zdecydowane zwolenniczki błękitnego Anioła i fioletowego Obcego ( oraz nieliczną grupę takich jak ja, co stoją w rozkroku :P) a teraz postanowił zamieszać na rynku zieloną Aurą. Męczący, syntetyczny duszący i dla mojego nosa strasznie wybijają się nuty irysa. Oj nie podzieli Aura sukcesów swoich starszych braci, nie widzę szansy.
Za to filuterne Twilly Hermes z kapelutkiem i kolorową apaszką to bardzo ciekawa kompozycja. Pozytywna, wesoła, lekko świdrująca w nosie. Delikatniejsze nosy mogą polec na mocy tuberozy. Mogłabym je mieć.
Obsessed Calvina Kleina - tu również jest miłe zaskoczenie. Ziołowy, wytrawny i rześki zapach. Zaskoczenie tym bardziej, że preferuję naprawdę ciężki kaliber a ten zapach mogłabym z przyjemnością nosić kiedy temperatura szybuje w górę. Nawiązuje nazwą do Obsession ale bliżej mu do klimatów CK One, myślę, że to idealny unisex.
Czy kogoś uwiodły te zapachy? Myślicie, że zostaną z nami na dłużej, czy też szybko znikną ze sprzedaży? Może udało Wam się odkryćw tym roku inną godną uwagi premierę?
Najbardziej wyczekiwaną premierą była bez wątpienia nowa kompozycja Chanel - Gabrielle pierwszy nowy zapach nie będący flankerem od wielu lat, od czasu Coco Noir w 2014r.
Zupełnie coś nowego, czego nie znaliśmy od tej pory w wydaniu tej marki. Czy odniesie sukces? To się okaże. Póki co to dość śmiała odpowiedź marki na potrzeby młodszych klientek.
Starsze klientki kojarzące Chanel z konkretnymi zapachami mogą być rozczarowane. Niestety Gabrielle nie zebrała wielu pochlebnych opinii, ja się jeszcze wstrzymam z jej recenzją i dam jej szansę na porządne testy ale miłości z tego raczej nie będzie.
Zdecydowanie z jej osobowością nie współgra taki delikatny i bezpieczny zapach jakim jest Mon Guerlain. Zdecydowanie wiele hałasu o nic.
Aura Thierry Mugler to również miało być coś! Mugler podzielił świat perfumowy na zdecydowane zwolenniczki błękitnego Anioła i fioletowego Obcego ( oraz nieliczną grupę takich jak ja, co stoją w rozkroku :P) a teraz postanowił zamieszać na rynku zieloną Aurą. Męczący, syntetyczny duszący i dla mojego nosa strasznie wybijają się nuty irysa. Oj nie podzieli Aura sukcesów swoich starszych braci, nie widzę szansy.
Czy kogoś uwiodły te zapachy? Myślicie, że zostaną z nami na dłużej, czy też szybko znikną ze sprzedaży? Może udało Wam się odkryćw tym roku inną godną uwagi premierę?
Gabrielle bardzo mnie zawiodła!nigdy bym nie powiedziala, ze to zapach Chanel jakbym wąchała w ciemno
OdpowiedzUsuńChyba mam podobne zdanie :-) jednak myślę,ze Chanel wie, ze takie zapachy ogólnie się podobają
Usuń