Szukaj na tym blogu

środa, 31 lipca 2013

Tendre Poison, Christian Dior

Tendre Poison to dla mnie kolejny post z serii sentymentalnej.

Gdy mam napisać notkę o pięknych niedostępnych już perfumach, autentycznie jest mi przykro, gdyż wracam pamięcią do tego, co już nie ma szansy kiedykolwiek powrócić.
Trzymam w ręku piękny, soczyście zielony flakon najmniejszej pojemności tych perfum i wiem, że będzie ich już tylko mniej, ale taki jest już los wycofanych pachnideł.
Nie rozumiem decyzji o zaniechaniu ich produkcji, o ile reformulację mogę zaakceptować jako nienaturalną kolej rzeczy (w końcu wówczas jest jakaś opcja i teoretycznie mogę nadal cieszyć się czymś, co przypomina mój ulubiony zapach),  tak całkowite wycofanie tak wyjątkowego zapachu jest dla mnie niepojęte.

Podejrzewam, że statystyki sprzedaży nie były dla Tendre Poison korzystne i tak jego los się dopełnił.




Tendre Poison nie jest w ogóle delikatne ani czułe w porównaniu do klasycznego Poison.
To podobieństwo jak między Addictem a Addict Fraiche ( oczywiście piszę o starych wersjach)
Fraiche nie jest "fraiche", Tendre nie jest "tendre".
Poison i jego "tendre" wersja - to są zupełnie inne kompozycje, równie intensywne, duszące i w starym stylu, właśnie tak jak tygrysy lubią najbardziej.
Tendre jest zieloną trucizną, kolor flakonu może być mylący, ale w środku jest niebezpieczny zapach.
Przypomina mi piękny, soczysty ale trujący kwiat, który rozkwita po zmroku.
Kwiatowo - ziołowa kompozycja, otwarcie to uderzenie tuberozy, kwiatów pomarańczy i frezji, z ciepłą i lejącą się bazą przypominającą klasyka.
Spotykam się z opiniami  że jest duszący, mdły, mydlany i staromodny.
Pewnie tak jest.
Doceniam jego trwałość - 6-8 godz.


Są dostępne dwie wersje flakonów: Pierwsza dostępna była w owalnym flakonie jak na górnym zdjęciu, późniejsza już w okrągłym, albo i odwrotnie?
Mój flakon w owalnym kształcie wg dekalkulatora pochodzi z 2008r, / równie dobrze, może być to 1998r/ ale cały czas pięknie pachnie.
Warto poznać!


Nuty zapachowe:
głowy: galbanum, mandarynka, drzewo różane, bergamota
serca: frezja, kwiat pomarańczy, róża, tuberoza
bazy: drzewo sandałowe, wanilia, heliotrop, piżmo  


Rok powstania: 1994
Nos: Eduard Flechier

sobota, 20 lipca 2013

Sportowe zapachy

Wiem, tytuł jest banalny ale temat mnie zainteresował, kiedy po kilku latach przerwy postanowiłam wrócić do zajęć sportowych. 
Kiedyś nie zwracałam na to absolutnie uwagi, idąc na siłownię pachniałam tym samym czego użyłam rano.
Pytanie czym pachnieć na siłowni czy na zajęciach fitness?
Bo, że pachnieć trzeba to wiadomo :)
Moim zdaniem podstawa to dobry antyperspirant, bez tego nie powinno się wpuszczać do takich przybytków. Piszę tak, gdyż zdarza mi się spotkać w klubie "elegantki" w markowych ciuszkach, pełnym makijażu, w chmurze intensywnych perfum, a przez tą chmurę przegryza się odór potu, co stanowi w całości ciekawe zjawisko.
I w zasadzie antyperspirant mógłby w zupełności wystarczyć, gdyby nie fakt, że ktoś lubi pachnieć, tak jak ja właśnie, nawet w sportowych okolicznościach przyrody. Najchętniej sięgałabym po to, na co akurat mam ochotę, ale przez wzgląd na współćwiczące osoby postanowiłam wyodrębnić zapachy tzw. sportowe.
Nie mam ich dużo, nie jestem sportsmenką, z zasady nie lubię lekkich zapachów, ale udało mi się wybrać trzy najbardziej trafne.





Mój nr 1 to mgiełka do ciała Biotherm Eau d'Energie. 
I tu mała zagwostka. Zapach to czy pielęgnacja? 2 w 1? Oficjalnie jest to eau de toilette a na kartoniku opis " Awakening mist" lub w najpiękniejszym znanym mi języku "Sinnlich belebender Körperpflegeduft". 
Na stronie Biotherm znalazłam info, że jest to produkt pielęgnacyjny do ciała, zawiera witaminę E, naturalne esencje owocowe i substancje nawilżające. Skóra ma być aksamitnie gładka, rozświetlona itp. Ok tego nie zauważyłam, ale co dla mnie istotne, zapach autentycznie jest energizujący, coś w stylu jak Red-Bull we flakonie. Dla mnie pachnie soczystą pomarańczą, morelą i białymi kwiatami. Z Eau d'Energie bardziej chce mi się ćwiczyć.
Zwróćcie także uwagę na pozostałe mgiełki Biothermu:
żółtą Eau Vitaminee, różową Eau d'Paradis, turkusową Eau Pure czy niebieską Eau Oceane.
Mi podobają się wszystkie bez wyjątku, choć każda inna ale tylko pomarańczowa faktycznie dodaje energii. Następną w kolejności do zakupu jest Eau d' Paradis, nadal owocowa ale już nie taka sportowa.
Wody Biothermu bywają w ciekawych promocjach w Sephorze, ostatnio kupiłam na zapas znowu Eau d'Energie za 44 pln/50 ml. I moim zdaniem tyle są warte, nie więcej.
Co ważne, pomarańczowa mgiełka jest bardzo trwała!

Nr 2 to Jil Sander Sport Fitness - All Over Energizing Fragrance Body Spray Treatment.
Jil Sander ma całą linię Sport For Women. 
Pozostałe testowałam, ale zupełnie przypadkowo wpadła w moje ręce właśnie Sport Fitness. Jest mniej sportowo, bardziej kwiatowo-owocowo. 
Nuty zapachowe: grapefruit, mandarynka, zielone jabłuszko, imbir
czarna porzeczka, róża, frezja, 
cedr, drzewo sandałowe, brzoskwinia.

z tej długiej listy czuję tylko frezję i jakiś syntetyczny miks bliżej niezidentyfikowanych owoców.
W porównaniu z Biotherm  Jil Sander jest dość nietrwała. Wyróżniam ją za frezję, bo lubię ten zapach. Sport Fitness w nazwie to tylko i wyłącznie chwyt marketingowy. Na pewno już jej nie kupię, nie jest już produkowana, a pozostałe zapachy Jil Sander np. Pure, Pure Intense, Sport, Water Sport mogą być ciekawsze, szkoda, że nie pamiętam ich. Niestety jak już wspominałam w innych postach o zapachach Jil Sander marka ta nie jest popularna w PL, najlepiej kupować je w Niemczech, są w bardzo dobrych cenach i atrakcyjnych zestawach.

Nr 3 to znane chyba wszystkim Light Blue i nie ma sensu ich opisywać.
Nie cieszą się one dobrą opinią na forach perfumowych, a ja przekornie powiem, że to całkiem udany zapach, ale na mnie skandalicznie nietrwały. LB są stosunkowo drogie, nie wiem z czego to wynika, pewnie dlatego, że to w sumie bestseller i od lat cieszą się niesłabnącą popularnością.
Lubię używać LB latem, ma takie chłodzące i odświeżające działanie.


Jeśli coś znajdę ciekawego w tej kategorii będę aktualizować ten post.
Spotkałam się z opiniami, że nie powinno się używać perfum na zajęcia sportowe. Dlaczego nie? Nie widzę w tym absolutnie nic nagannego. Niezaprzeczalnie lepsze są jakiekolwiek perfumy niż zapach nieświeżego potu. A jeśli do tego zapach dodaje energii i powera do ćwiczeń to jest to super dodatkowo motywujący czynnik - to mówię ja, stworzenie kanapowe.