Szukaj na tym blogu

środa, 21 stycznia 2015

Pachnący Ulubieńcy 2014 roku

Krótkie podsumowanie ulubionych zapachów i kosmetyków 2014 roku:


* Ulubieńcy*


* pachnąca pielęgnacja:

 seria Bath & Body Works Twilight Woods,
o której pisałam tu: http://perfumowyzawrotglowy.blogspot.com/2014/08/bath-body-works-twilight-woods.html
moim ulubieńcem jest żel pod prysznic z tej serii.
Bardzo trwały zapach i jeszcze długo po prysznicu  utrzymuje się na skórze





* ulubiona woda perfumowana:

W całym 2014 roku najczęściej nosiłam Diora - Midnight Poison i klasycznego Addicta edp
Nie mogę wyróżnić żadnego z nich oba darzę takim samym sentymentem.
Z racji, że oba zapachy są już trudnodostępne - tym bardziej polecam!





* ulubiona woda toaletowa:

dołączyła do mnie późno ale na pewno będzie ze mną już na dłużej
Eve - Jil Sander
lżejsza ale trwała
lepsza wersja Coco Mademoiselle




* najwięszy nieulubieniec

Costume National - Scent klasyczny i wersja Intense
pot, pot, pot - blee
na szczęście poznane w ilości odlewkowej ale wyjątkowo nie polubiły się z moją skórą.


A jacy są Wasi ulubieńcy? Czy łatwo wyłonić najbardziej ulubione zapachy z olbrzymiej ilości tego, co przez cały rok testujemy, poznajemy a czasem też kupujemy zupełnie w ciemno i bez zastanowienia? 
A z drugiej strony, mając już zdefiniowanych ulubieńców, czy można zrezygnować z całej reszty? Moim zdaniem nie, dlatego, że cała reszta właśnie stanowi o tym,  że łatwiej wybrać ulubieńca mając odpowiednio szeroki wybór. Taak, minimalizm w pełnej krasie. 







wtorek, 13 stycznia 2015

Lancome, Tresor L'Absolu (2013)

O flankerach często mówi się, że to odcinanie kuponów od sukcesu udanego zapachu i lansowanie na siłę tego co już kiedyś było,  tylko w innym opakowaniu. W większości przypadków to racja - flagowym przykładem nieudanych moim zdaniem flankerów są Hypnotic Poison w wersjach  Eau Sensuelle i Eau Secrete.
Tym razem przekornie opowiem o bardzo udanej nowszej wersji wielkiego klasyka.

Wielkim klasykiem jest Tresor Lancome z  1990r.
A w 2013 r. Tresor powrócił w zmienionej szacie i limitowanej odsłonie jako mroczniejszy Tresor L'Absolu. Absolut perfum, mocniejsze składniki, ciemny flakon i głęboka czerwień drogocennej zawartości wróżą cięższy kaliber.









Zawartość flakonika nie przynosi wielkiej niespodzianki.
Kto szuka klasyka, może się rozczarować. Kto nie lubi klasyka, ten może się też nie polubić z wersją L'Absolu.
Zacznę od końca - baza jest zdecydowanie tresorowska. Nie ma siły, klasyk i tak wyjdzie prędzej czy później, tu na szczęście, jak przebrzmią dominujące nuty, perfumy przypominają klasyka.
Ale w porównaniu z klasykiem wyróżniający się  jest początek - bardzo intensywna moc róży, jaśminu i skóry.
Otwarcie Tresor w wersji L'Absolu jest bardzo wyraziste i autentycznie daje po nosie. Czuć, że są to mocniejsze esencje zapachowe a nie kolejne kfiatki, jakich wiele.

Moją ulubioną częścią jest środek nut zapachowych, kiedy duet jaśmin & róża już się wycisza a mocniej czuję gładką skórę i dochodzi miękka słodycz wanilii. I ta faza mogłaby tak trwać i trwać bez końca...

Lancome podaje na kartoniku, że mamy tu do czynienia z wyjątkowymi naturalnymi składnikami:
absolutem róży stulistnej ( Centifolia Rose), esencją róży damasceńskiej, absolutem jaśminu, esencją paczuli i absolutem wanilii burbońskiej.  Brzmi wykwitnie, pachnie naprawdę jak zapach dobrej jakości i starej perfumeryjnej szkoły.

Trwałość bardzo dobra, mocno wyczuwalny nawet do 5-6 godz.

Rok powstania: 2013, 50 ml edycja limitowana
Nos: brak danych
Nuty zapachowe:
Nuty głowy: róża damasceńska, aromatyczne przyprawy
Nuty serca: róża, jaśmin i paczula
Nuty bazy:benzoin, wanilia i skóra


sobota, 3 stycznia 2015

Kolekcja styczeń 2015 - Aktualizacja

Tak jak zapowiadałam to wcześniej - postanowiłam zrobić czystki w mojej kolekcji :-)
Tu pokazywałam stan zasobów w styczniu 2014: http://perfumowyzawrotglowy.blogspot.com/2014/01/aktualna-kolekcja-2014.html

a tak prezentuje się mój stan posiadania aktualnie:
( na zdjęciu nie ma perfum, które odłożyłam do kartonu celem wymianki/sprzedaży.)








Podsumowanie 2014 roku:
Zrealizowałam tylko częściowo mój plan, w założeniu chciałam znacząco zredukować liczbę posiadanych perfum, co nie do końca mi się udało, raptem o kilka flakonów ... Jednak cieszę się, że nie stan posiadania się nie zwiększył.
Nie zliczę, ile różnych perfum przez ten rok pojawiało się w mojej komodzie aby za chwilę ją opuścić.
Część zapachów, które rzadko nosiłam lub nie do końca mi pasowały, puściłam bez większego żalu w świat.

Oczywiście kilka nowych zapachów zostanie ze mną na dłużej.
Postanowiłam także rozstać się z kilkoma zachomikowanymi Addictami i Midnight Poison.

Najbardziej ucieszyły  mnie w tym roku nowe nabytki:
bardzo trudno osiągalna zielona Les Belles Nina Ricci 
również niemal niedostępne Kenzo Amour Le Parfum
oraz Eve Jil Sander

Lista ważniejszych nieobecnych, z którymi się rozstałam w 2014:
 - Kingdom A. McQueen - doceniam ten zapach wyjątkowo, więc po rozstaniu się z wielkim serduchem zaopatrzyłam się w miniaturę, która musi mi wystarczyć

- Chinatown, Bond No. 9 - piękny zapach ale zbyt odstający... Trudno mi określić, co z nim jest nie tak. Za gęsty i suchy jak na perfumy.

- Alien, Thierry Mugler - przestałam się w nim dobrze czuć, klasyk mnie już męczył, zostawiłam sobie wersję Saphire Soleil, którą lubię.

Moim celem na 2015 rok jest dalsze przemyślane budowanie /reorganizowanie kolekcji i marzy mi się, aby mieć jednego zdecydowanego ulubieńca, coś w stylu signature scent, do tej pory nie udało mi się takiego zapachu zidentyfikować. A może jeszcze na niego nie trafiłam?