Dziś nieco przewrotny wpis. Nie o perfumach a o równie ważnym elemencie.
Dezodorant, o którym rzadko się pisze w perfumowej blogosferze.
Nie jest takim pasjonującym tematem jak perfumy, ale moim zdaniem zasługuje na więcej uwagi.
Nie pisałam o tym wcześniej, ale intensywnie od około dwóch lat szukałam kosmetyku idealnego.
Przerobiłam kilkanaście różnych produktów, zaczynając od dostępnych w drogerii Rossmann a kończąc na perfumerii. Pominęłam apteczne kosmetyki, gdyż zwyczajnie w moim przypadku są to mało skuteczne środki.
Oszczędzę w tym wpisie przekrój tego, co przetestowałam.
Dziś ogłoszę zwycięzcę.
Oto on
Eisenberg
J'ose
Deodorant Stick.
O perfumach J'ose jeszcze nie pisałam, mimo, że zapach piękny to niestety trudno mi go nosić. Z marką bardzo się lubię przez ich pielęgnację, którą uważam za wyjątkową na rynku kosmetycznym.
Z oferty dezodorantów tej marki wpierw przetestowałam inny produkt, który był zadowalający ale to nie było jeszcze to, czego oczekiwałam od dobrego dezodorantu.
Zatem następny w kolejce był dezodorant w sztyfcie.
Linia J'ose to niepokorne zapachy. W zasadzie unisex mimo dostępności obu wersji. Damska eau de parfum jest zbyt męska dla większości kobiet, a męska wersja nosi się podobno lepiej kobietom niż mężczyznom.
Zapach tytoniu, lawendy i siana. Tak jak może pachnieć prawdziwy mężczyzna.
Co ciekawe, sztyft absolutnie nie kłóci się z innymi perfumami użytymi globalnie. Daje ochronę, daje zapach perfum ale dyskretnie. Ale nie to jest tu istotne. Sztyft mógłby pachnieć w zasadzie innymi perfumami.
Najważniejsza była dla mnie przede wszystkim kwestia składu. Dezodorant Eisenberg nie zawiera szkodliwych soli aluminium, alkoholu, parabenów i barwników.
Jest odpowiedni nawet dla bardzo wrażliwej skóry.
Poniżej zdjęcie składu:
Największy atut - skuteczny, nawet podczas intensywnego wysiłku fizycznego, nie czuć woni potu, cały czas daje uczucie komfortu. A skóra jest fantastycznie gładka i miękka a wiem co mówię, gdyż niestety długi czas walczyłam z podrażnieniami skóry i wykwitami, do dziś do końca nie wiem czy była to reakcja na niewłaściwy kosmetyk, czy alergia czy ŁZS.
Już wiem, że nie wrócę do zwykłych dezodorantów, które niestety są szkodliwe dla zdrowia.
Zdecydowanie polecam.
Dostępny w Sephorze.
Cena 165 zł / 75gram.
Dezodorant, o którym rzadko się pisze w perfumowej blogosferze.
Nie jest takim pasjonującym tematem jak perfumy, ale moim zdaniem zasługuje na więcej uwagi.
Nie pisałam o tym wcześniej, ale intensywnie od około dwóch lat szukałam kosmetyku idealnego.
Przerobiłam kilkanaście różnych produktów, zaczynając od dostępnych w drogerii Rossmann a kończąc na perfumerii. Pominęłam apteczne kosmetyki, gdyż zwyczajnie w moim przypadku są to mało skuteczne środki.
Oszczędzę w tym wpisie przekrój tego, co przetestowałam.
Dziś ogłoszę zwycięzcę.
Oto on
Eisenberg
J'ose
Deodorant Stick.
O perfumach J'ose jeszcze nie pisałam, mimo, że zapach piękny to niestety trudno mi go nosić. Z marką bardzo się lubię przez ich pielęgnację, którą uważam za wyjątkową na rynku kosmetycznym.
Z oferty dezodorantów tej marki wpierw przetestowałam inny produkt, który był zadowalający ale to nie było jeszcze to, czego oczekiwałam od dobrego dezodorantu.
Zatem następny w kolejce był dezodorant w sztyfcie.
Linia J'ose to niepokorne zapachy. W zasadzie unisex mimo dostępności obu wersji. Damska eau de parfum jest zbyt męska dla większości kobiet, a męska wersja nosi się podobno lepiej kobietom niż mężczyznom.
Zapach tytoniu, lawendy i siana. Tak jak może pachnieć prawdziwy mężczyzna.
Co ciekawe, sztyft absolutnie nie kłóci się z innymi perfumami użytymi globalnie. Daje ochronę, daje zapach perfum ale dyskretnie. Ale nie to jest tu istotne. Sztyft mógłby pachnieć w zasadzie innymi perfumami.
Najważniejsza była dla mnie przede wszystkim kwestia składu. Dezodorant Eisenberg nie zawiera szkodliwych soli aluminium, alkoholu, parabenów i barwników.
Jest odpowiedni nawet dla bardzo wrażliwej skóry.
Poniżej zdjęcie składu:
Największy atut - skuteczny, nawet podczas intensywnego wysiłku fizycznego, nie czuć woni potu, cały czas daje uczucie komfortu. A skóra jest fantastycznie gładka i miękka a wiem co mówię, gdyż niestety długi czas walczyłam z podrażnieniami skóry i wykwitami, do dziś do końca nie wiem czy była to reakcja na niewłaściwy kosmetyk, czy alergia czy ŁZS.
Już wiem, że nie wrócę do zwykłych dezodorantów, które niestety są szkodliwe dla zdrowia.
Zdecydowanie polecam.
Dostępny w Sephorze.
Cena 165 zł / 75gram.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw komentarz, zapraszam :)