Wpis spóźniony.
O spóźnionych perfumach.
Przepraszam, ale nie mogłam inaczej.
Poison Girl. Było już o nich głośno zanim się ukazały... Premiera roku? Godny następca wycofanego Midnight Poison? Bynajmniej.
Huczało o nich na forach, że profanacja, że ordynarna reklama, że papieros, że nazwa... Ehh.
Tak się złożyło, że nie mogłam i nie chciałam o nich napisać wcześniej.
Nie mogłam, gdyż czas nie pozwalał mi na obiektywną recenzję.
Nie chciałam, gdyż wolałam odczekać na spokojnie i przemyśleć mój stosunek do nich.
Poison Girl testowałam jeszcze w styczniu, w pierwszym dniu ich obecności na polskim rynku na Okęciu. Na początku podniecenie i radość, tak bardzo czekałam na coś nowego od Diora.
I rozczarowanie gdy wzięłam flakon do ręki i jeszcze większe, gdy Poison Girl trafił wpierw na nadgarstek a potem dla ostudzenia emocji na blotter.
I powiem tak, a raczej napiszę: To całkiem przyzwoite perfumy.
Dziewczęce jak nazwa i flakonik. Dobra trwałość, przyjemne w noszeniu.
Dior reklamuje je jako perfumy dla dziewczyny zbuntowanej, współczesnej feministki, która baluje do rana, żyje intensywnie i pragnie wszystkiego spróbować.
Twarzą perfum jest Camille Rowe.
Reklama Poison Girl
Nie mój styl, za gładkie, za słodkie ale pewnie, gdybym je miała w kolekcji to czasem bym im dała szansę ;-)
Niestety ich największym problemem jest to, że są konkretnie spóźnione. O kilka lat.
Może się teraz narażę, ale Poison Girl to późna odpowiedź na hity roku 2012 takie jak:
Lancome La Vie Est Belle, Guerlain La Petite Robe Noir, Yves Saint Laurent Manifesto, czy kolejne Armani Si z 2013 czy znowu kolejny zapach Yves Saint Laurent Black Opium z 2014 r.
Same La Vie Est Belle czy La Petite Robe Noir doczekały się już pokaźnej liczby flankerów, doliczyłam się do 9 dla każdej wersji podstawowej.
Dla mnie te zapachy to ten sam typ - sztuczny, chemiczny, słodki, bez charakteru. Niestety.
Black Opium to już w ogóle profanacja dla Opium, a jeszcze opatrzona jeszcze przymiotnikiem Black. I Poison Girl chyba najbliżej zapachowo do tej właśnie kompozycji.
Ale nie o BO dziś.
Wszystkie te wymienione wyżej zapachy to są hity sprzedażowe, Konkretne bestsellery.
I kiedy te wszystkie zapachy pojawiały się w perfumeriach, podbijały rynki i zestawienia sprzedaży Dior w tym czasie nie miał swojego kandydata w tym wyścigu. Miss Dior Le Parfum, które miało zastąpić wycofane Miss Dior Cherie, czy Hypnotic Poison w koncentracji eau de parfum to zupełnie inne klimaty.
Tak więc czekaliśmy na hicior od Diora, a konkurencja w tym czasie hulała.
Nie będzie to miłe, ale szczerze napiszę, że te tak naprawdę dość przeciętne zapachy podbijały rynek mainstreamowy.
Zatem, gdy dowiedziałam się, że będzie nowa Trucizna szczerze ucieszyłam się.
Składniki nie zapowiadały czegoś, co mnie oszołomi ale czekałam z niecierpliwością na testy.
Atut Poison Girl - mdła ale nieagresywna słodkość wanilii i migdałów. Może się spodobać wielbicielkom nieskomplikowanych zapachów.
Bardzo ładnie noszą się, długo i zdecydowanie trzymają się skóry. Jako, że przy okazji pierwszych testów byłam w podróży i nie zdecydowałam się na inne zapachy, po dobrych sześciu godzinach, to coś, co dolatywało z rękawa płaszcza do mojego nosa nawet zaczęło mi się podobać.
Trwałość jest ich dużym plusem, wiadomo, w końcu to Dior, ale niestety ich wtórność, spóźnienie i to, że zapach nijak ma się do całej serii Poison, która dla mnie w całościowym wydźwięku jest arcydziełem, nie pozwalają mi zarekomendować tego zapachu.
Ktoś gdzieś bardzo wyraźnie poszedł na skróty i wymyślił, że można bazować na sukcesie serii Poison. W tym przypadku nie można.
A ja tak czekałam na godnego następcę Midnight Poison.
A to nie zmierza to we właściwym kierunku.
I na koniec z pozdrowieniami dla G., który wymyślił kolejny flanker:
Poison Girl Sweet Aoud in Bloom :D
Chciałoby się napisać, Christianie Diorze i Sabo, nie idź tą drogą.
Rok powstania 2016
Nos: Francois Demanchy
Nuty głowy: gorzka pomarańcza,
Nuty serca: róża damasceńska, róża z grasse
Nuty bazy: bób tonka, drzewo sandałowe, wanilia, migdał i balsam tolu.
O spóźnionych perfumach.
Przepraszam, ale nie mogłam inaczej.
Poison Girl. Było już o nich głośno zanim się ukazały... Premiera roku? Godny następca wycofanego Midnight Poison? Bynajmniej.
Huczało o nich na forach, że profanacja, że ordynarna reklama, że papieros, że nazwa... Ehh.
Tak się złożyło, że nie mogłam i nie chciałam o nich napisać wcześniej.
Nie mogłam, gdyż czas nie pozwalał mi na obiektywną recenzję.
Nie chciałam, gdyż wolałam odczekać na spokojnie i przemyśleć mój stosunek do nich.
Poison Girl testowałam jeszcze w styczniu, w pierwszym dniu ich obecności na polskim rynku na Okęciu. Na początku podniecenie i radość, tak bardzo czekałam na coś nowego od Diora.
I rozczarowanie gdy wzięłam flakon do ręki i jeszcze większe, gdy Poison Girl trafił wpierw na nadgarstek a potem dla ostudzenia emocji na blotter.
I powiem tak, a raczej napiszę: To całkiem przyzwoite perfumy.
Dziewczęce jak nazwa i flakonik. Dobra trwałość, przyjemne w noszeniu.
Dior reklamuje je jako perfumy dla dziewczyny zbuntowanej, współczesnej feministki, która baluje do rana, żyje intensywnie i pragnie wszystkiego spróbować.
Twarzą perfum jest Camille Rowe.
Reklama Poison Girl
Nie mój styl, za gładkie, za słodkie ale pewnie, gdybym je miała w kolekcji to czasem bym im dała szansę ;-)
Niestety ich największym problemem jest to, że są konkretnie spóźnione. O kilka lat.
Może się teraz narażę, ale Poison Girl to późna odpowiedź na hity roku 2012 takie jak:
Lancome La Vie Est Belle, Guerlain La Petite Robe Noir, Yves Saint Laurent Manifesto, czy kolejne Armani Si z 2013 czy znowu kolejny zapach Yves Saint Laurent Black Opium z 2014 r.
Same La Vie Est Belle czy La Petite Robe Noir doczekały się już pokaźnej liczby flankerów, doliczyłam się do 9 dla każdej wersji podstawowej.
Dla mnie te zapachy to ten sam typ - sztuczny, chemiczny, słodki, bez charakteru. Niestety.
Black Opium to już w ogóle profanacja dla Opium, a jeszcze opatrzona jeszcze przymiotnikiem Black. I Poison Girl chyba najbliżej zapachowo do tej właśnie kompozycji.
Ale nie o BO dziś.
Wszystkie te wymienione wyżej zapachy to są hity sprzedażowe, Konkretne bestsellery.
I kiedy te wszystkie zapachy pojawiały się w perfumeriach, podbijały rynki i zestawienia sprzedaży Dior w tym czasie nie miał swojego kandydata w tym wyścigu. Miss Dior Le Parfum, które miało zastąpić wycofane Miss Dior Cherie, czy Hypnotic Poison w koncentracji eau de parfum to zupełnie inne klimaty.
Tak więc czekaliśmy na hicior od Diora, a konkurencja w tym czasie hulała.
Nie będzie to miłe, ale szczerze napiszę, że te tak naprawdę dość przeciętne zapachy podbijały rynek mainstreamowy.
Zatem, gdy dowiedziałam się, że będzie nowa Trucizna szczerze ucieszyłam się.
Składniki nie zapowiadały czegoś, co mnie oszołomi ale czekałam z niecierpliwością na testy.
Atut Poison Girl - mdła ale nieagresywna słodkość wanilii i migdałów. Może się spodobać wielbicielkom nieskomplikowanych zapachów.
Bardzo ładnie noszą się, długo i zdecydowanie trzymają się skóry. Jako, że przy okazji pierwszych testów byłam w podróży i nie zdecydowałam się na inne zapachy, po dobrych sześciu godzinach, to coś, co dolatywało z rękawa płaszcza do mojego nosa nawet zaczęło mi się podobać.
Trwałość jest ich dużym plusem, wiadomo, w końcu to Dior, ale niestety ich wtórność, spóźnienie i to, że zapach nijak ma się do całej serii Poison, która dla mnie w całościowym wydźwięku jest arcydziełem, nie pozwalają mi zarekomendować tego zapachu.
Ktoś gdzieś bardzo wyraźnie poszedł na skróty i wymyślił, że można bazować na sukcesie serii Poison. W tym przypadku nie można.
A ja tak czekałam na godnego następcę Midnight Poison.
A to nie zmierza to we właściwym kierunku.
I na koniec z pozdrowieniami dla G., który wymyślił kolejny flanker:
Poison Girl Sweet Aoud in Bloom :D
Chciałoby się napisać, Christianie Diorze i Sabo, nie idź tą drogą.
Rok powstania 2016
Nos: Francois Demanchy
Nuty głowy: gorzka pomarańcza,
Nuty serca: róża damasceńska, róża z grasse
Nuty bazy: bób tonka, drzewo sandałowe, wanilia, migdał i balsam tolu.
Jestem po pobieznych testach w perfumerii. Tez mialam wraznei, ze nie sa zle perfumy. Nie rozumiem tych wszytskich miażdzących opinii.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to po części wina tej nieszczęsnej nazwy i kampanii reklamowej :-)
OdpowiedzUsuńNazwa i cała kampania reklamowa są do kitu :(
OdpowiedzUsuńzapach słodki, "modny" i masz rację - spóźniony. Marka chce dogonić Ysl czy Guerlain i stworzyła coś dla młodszej klienteli.
Tak i ten zapach ma szansę spodobać się młodszym klientkom, choć pewnie nie będzie to bestseller na miarę LVEB. Ja czekam dalej na hit od Diora :D
UsuńUwielbiam perfumy tej marki, pachną rewelacyjnie.
OdpowiedzUsuń