Dziś przedstawiam kolejne pachnące kosmetyki pielęgnacyjne
a w nich odnalezione przypadkiem lub też nie przypadkiem nuty perfum.
Lubicie Angela?
Podobno każda wielbicielka perfum zalicza się albo do fanek Aliena albo Angela. Tak mi powiedział kiedyś konsultant Thierry Muglera. Nie wziął pod uwagę trzeciej opcji, czyli politycznego rozkroku, w którym aktualnie ja się znajduję.
Mam jeszcze Aliena, z klasykiem się pożegnałam ale nadal bardzo lubię limitowaną wersję letnią.
Ostatnio coraz częściej myślę o Angelu, ale raczej nie będzie to bliższa znajomość z klasyczną eau de parfum. Może też zainteresuje mnie jakaś lżejsza wersja albo wersja likierowa/skórzana?
Nie mniej, tak jak klasyk Angela jest dla mnie średni do noszenia, to znalazłam dwa kosmetyki, w których jest przewodnia nuta Angela znakomicie oddana.
Pierwszy kosmetyk to kultowy suchy szampon Batiste w wersji Wild w opakowaniu z motywem cetek. Czemu Wild? Któż to wie? Ale Wild pachnie nie tyle dziko co aniołkowato.
Kupiłam w ciemno, cętki mnie zaciekawiły a testy autentycznie zdziwiły, gdyż nie spodziewałam się, ze suchy szampon może pachnieć jak Angel Thierry Muglera.
Jak na suchą konsystencję zapach utrzymuje się dość długo ale włosy są bardziej matowe niż zwykle po użyciu tego typu produktu a ja pokornie wracam do innego, skromniejszego suchego szamponu o niepozornym zapachu świeżej bawełny.
Zauważyłam też, że bardziej mi wypadały włosy po nim, czytałam opinie, że nie tylko mi, więc chyba coś w tym jest?
Generalnie suchy szampon to praktyczny wynalazek, głównie zimą, kiedy nie zawsze można sobie pozwolić na mycie włosów rano. Nie jest to jednak idealne rozwiązanie.
Drugi kosmetyk pachnący rownież jak Angel - to olejek do włosów Macadamia - Healing Oil Treatment. Olejku używam również na skórę. Pachnie obłędnie, natłuszcza, odżywia i przy tym mając dość gęstą konsystencję zachowuje lekką formułę. Niesamowitym atutem jest jego niebanalna wydajność. Wielbicielki Angela zamiast inwestować w bardzo drogą linię uzupełniającą mogą sięgnąć po ten olejek. Zgrzytu nie będzie. Pachnie bardzo podobnie.
Innym ciekawym kosmetykiem jest olejek do ciała Collistar - Nourishing Anti-Age Oil Milk - odżywczy olejek mleczny o działaniu przeciwstarzeniowym. Pachnie cytrusowo mlecznie, prawie jak mango lassi ale z mandarynkami i grapefruitami zamiast mango. Znowu lekka formuła, moim zdaniem idealna na cieplejsze dni. Olejek magicznie szybciutko się wchłania i nie zostawia tłustego filmu na skórze. Wygodnie się dozuje pompką.
I zachodzę w głowę - jakimi pachnie perfumami? Na pewno znam ten zapach, wąchałam go kiedyś, ale teraz nie mogę sobie przypomnieć, co pachniało cytrusowo-mlecznie.
a w nich odnalezione przypadkiem lub też nie przypadkiem nuty perfum.
Lubicie Angela?
Podobno każda wielbicielka perfum zalicza się albo do fanek Aliena albo Angela. Tak mi powiedział kiedyś konsultant Thierry Muglera. Nie wziął pod uwagę trzeciej opcji, czyli politycznego rozkroku, w którym aktualnie ja się znajduję.
Mam jeszcze Aliena, z klasykiem się pożegnałam ale nadal bardzo lubię limitowaną wersję letnią.
Ostatnio coraz częściej myślę o Angelu, ale raczej nie będzie to bliższa znajomość z klasyczną eau de parfum. Może też zainteresuje mnie jakaś lżejsza wersja albo wersja likierowa/skórzana?
Nie mniej, tak jak klasyk Angela jest dla mnie średni do noszenia, to znalazłam dwa kosmetyki, w których jest przewodnia nuta Angela znakomicie oddana.
Pierwszy kosmetyk to kultowy suchy szampon Batiste w wersji Wild w opakowaniu z motywem cetek. Czemu Wild? Któż to wie? Ale Wild pachnie nie tyle dziko co aniołkowato.
Kupiłam w ciemno, cętki mnie zaciekawiły a testy autentycznie zdziwiły, gdyż nie spodziewałam się, ze suchy szampon może pachnieć jak Angel Thierry Muglera.
Jak na suchą konsystencję zapach utrzymuje się dość długo ale włosy są bardziej matowe niż zwykle po użyciu tego typu produktu a ja pokornie wracam do innego, skromniejszego suchego szamponu o niepozornym zapachu świeżej bawełny.
Zauważyłam też, że bardziej mi wypadały włosy po nim, czytałam opinie, że nie tylko mi, więc chyba coś w tym jest?
Generalnie suchy szampon to praktyczny wynalazek, głównie zimą, kiedy nie zawsze można sobie pozwolić na mycie włosów rano. Nie jest to jednak idealne rozwiązanie.
Drugi kosmetyk pachnący rownież jak Angel - to olejek do włosów Macadamia - Healing Oil Treatment. Olejku używam również na skórę. Pachnie obłędnie, natłuszcza, odżywia i przy tym mając dość gęstą konsystencję zachowuje lekką formułę. Niesamowitym atutem jest jego niebanalna wydajność. Wielbicielki Angela zamiast inwestować w bardzo drogą linię uzupełniającą mogą sięgnąć po ten olejek. Zgrzytu nie będzie. Pachnie bardzo podobnie.
Innym ciekawym kosmetykiem jest olejek do ciała Collistar - Nourishing Anti-Age Oil Milk - odżywczy olejek mleczny o działaniu przeciwstarzeniowym. Pachnie cytrusowo mlecznie, prawie jak mango lassi ale z mandarynkami i grapefruitami zamiast mango. Znowu lekka formuła, moim zdaniem idealna na cieplejsze dni. Olejek magicznie szybciutko się wchłania i nie zostawia tłustego filmu na skórze. Wygodnie się dozuje pompką.
I zachodzę w głowę - jakimi pachnie perfumami? Na pewno znam ten zapach, wąchałam go kiedyś, ale teraz nie mogę sobie przypomnieć, co pachniało cytrusowo-mlecznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw komentarz, zapraszam :)