Szukaj na tym blogu

niedziela, 24 sierpnia 2014

Celebryckie vol. 1 - Covet Sarah Jesicca Parker (2007)

Otwieram dziś nową serię wpisów o zapachach tzw. celebryckich.
Nie wiem ile będzie w tej serii odcinków, póki co mam w głowie tylko 3 zapachy gwiazd, które są godne uwagi, ale mam nadzieję, że będzie ich więcej. 
Generalnie zapachy celebryckie nie cieszą się dużym uznaniem wśród maniaków perfumowych, ale z drugiej strony cieszą się dużą popularnością i sprzedają się całkiem dobrze. 
Znana twarz daje olbrzymią przewagę. Swoje zapachy mają gwiazdki estrady, aktorzy, sportsmeni a także celebryci pokroju Kim Kardashian czy Dity von Teese. 
Generalnie większość perfum celebryckich jest dość wtórna, czasem bardzo mdła, przesłodzona i dość przeciętnej jakości.
Ale i wśród celebryckich zapachów są perełki i chcę je przybliżyć.
Na pierwszy ogień idzie Sarah Jessica Parker i jej Covet z 2007r.
Nie jestem obiektywna, gdyż aktorkę darzę sentymentem z uwagi na jeden z moich ulubionych seriali.
Covet to dziwadełko.
Nie jest słodki.
Nie jest świeży.
Nie jest kobiecy.

Powiedziałabym, że to ziołowy unisex.
Czy to nie zgrzyta patrząc na słodki flakonik?
Owszem, trochę dziwi ten dysonans. Zastanawiam się, czy Covet miał taki być jaki faktycznie jest, czy po prostu coś nie wyszło? 




Nie wiem czy SJP liczyła na duży sukces marketingowy tych perfum ale premiera odbyła się pod hasłem Muszę to mieć w Macy's w Nowym Yorku. Był to jej trzeci zapach, tym razem powstał we współpracy z Frank Voelkl  i z Ann Gottlieb. Miał powtórzyć sukces swoich poprzedników.

Dziś  na stronie oficjalnej linii beaty SJP  nie ma śladu po Covet, perfumy można kupić już w zasadzie tylko na portalach aukcyjnych.
Szkoda ale myślę, że Covet był za mało komercyjny jak na celebryckie perfumy.

Początek Covetu to świeżość i intensywność cytryny i geranium. Pierwsze wrażenie - nie jest to kobiecy zapach! Potem do głosu dochodzi aksamitna lawenda, która tłamsi w głębi czekoladę, której praktycznie nie czuć, ciągnie się tylko cieńką smużką delikatne kakao. Absolutnie nie mogę w Covet wyczuć żadnych kwiatów, dla mnie to zapach tria zioła - cytryna - lawenda. Przy czym nie można tych perfum porównać do świeżaka czy typowego cytrusowego zapachu z uwagi na lawendę.
Bardzo wyważona drzewna baza, która dopiero po dłuższym czasie delikatnie się pojawia ale i tak jest cały czas zdominowana przez trio z pierwszych nut.
Bliskoskórny ale dość trwały.
Podsumowując- dziwny to zapach, troszkę męski w odbiorze.
Nie jest ładny, ale całkiem ciekawy.
Chciałam go  poznać. Jest to zupełnie inna propozycja niż wszystkie inne perfumy gwiazdek. 









Covet dostępny był w pojemnościach 30,50 i 100ml.
Rok powstania: 2007r.
Nos: Frank Voelkl  i z Ann Gottlieb
Nuty zapachowe:
nuty głowy: lawenda, liście pelargonii, gorzka czekolada, sycylijska cytryna
nuty serca: wiciokrzew, magnolia, lilia
nuty bazy: ambra, piżmo, drzewo kaszmirowe, wetiwer, drzewo teakowe






2 komentarze:

  1. Teraz to chyba każdy albo ma swoje perfumy albo jakiś poradnik popełnił. :)
    Wśród zalewu słodkich przeciętniaków znalazłaś coś naprawdę wyjątkowego- Covet to dla mnie była głównie lawenda, zupełnie nie kobieca, bardziej jak w męskich zapachach plus cytrusy, ale takie kwaśne, niedojrzałe, jeszcze na krzakach. Pamiętam, że mi się podobał, aż bym chętnie znowu powąchała.
    Super blog, zostaję ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Covet bardzo się wyróżnia na celebryckim perfumowym podwórku. Niestety stacjonarnie chyba już nigdzie ich nie można przetestować, ale jeśli ktokolwiek szuka to są jeszcze dostępne na allegro w nie aż tak zbójeckich cenach, co pewnie wkrótce się zmieni.
      Dziękuję za miłe słowa :-)

      Usuń

Zostaw komentarz, zapraszam :)