O testowaniu perfum napisano już dużo.
Postanowiłam jednak krótko opisać moje spostrzeżenia, subiektywne obserwacje poparte moimi doświadczeniami, niekoniecznie książkowymi regułami.
Nie jestem zawodowym nosem, nie rozpoznaję wszystkich nut ale wypracowałam sobie kilka prostych sposobów na testowanie perfum, które powinno się kończyć sukcesem.
Gdybym tylko zawsze się sama do tego stosowała!
źródło: http://www.becomegorgeous.com)
1. Nie spiesz się.
Na testowanie potrzeba czasu, nie ma sensu robić tego w pośpiechu, nie zapamiętasz zapachów, przegapisz coś, a nad czymś spędzisz za dużo czasu. Mam tak czasem kiedy jestem na szybko w sieciowej perfumerii w centrum handlowym lub przed wylotem postanawiam na szybko przetestować nowości w strefie bezcłowej. Autentycznie nigdy nic mi się nie podoba! Nawet nie podobają mi się zapachy, które normalnie akceptuję czy nawet lubię. Wszystko mnie drażni i cokolwiek przetestuję szybko ulatuje. Mój mózg jest pochłonięty czymś zupełnie innym niż testowanie i cieszenie się zapachami. Nic z tego dobrego nie wyjdzie.
Nie testuj więcej niż 2-3 zapachy dziennie, to nie maraton ani wyścigi, kto przetestuje więcej.
2. Bloter - nadgarstek - testy globalne
Często testowanie zaczynam od bloterków, sprawdzenie zapachu na papierku to pierwszy test, potem ostrożnie na nadgarstek lub na przedramię, a jeśli jest ok to wtedy przechodzę do testów globalnych. Czyli dekolt, kark, włosy i cała reszta. Dlaczego? Bloterek to za mało, trzeba się przekonać jak zapach układa się na skórze. Testy nadgarstkowe często też są mylące. To, co na nadgarstku pachnie obiecująco, czasem globalnie bywa nieznośne. Pewnie bywa też odwrotnie.
3. Próbki, próbki, próbki!
Próbki to podstawa, testujesz kiedy chcesz. Próbki - towar deficytowy. Nigdy ich dość, w perfumeriach często słyszymy: przykro mi, nie mamy żadnych próbek. Norma w polskich perfumeriach. Czasem czytam, że ktoś się wstydzi prosić o próbkę. Ale przecież próbki są dla potencjalnych klientów. To nie nagroda za zakup, to miniaturowy testerek, który ma zachęcić do zakupu. Próbki można nabyć drogą wymiany z inną miłośniczką perfum albo w ostateczności kupić.
4. Selekcja
Nie lubisz świeżaków, nawet nie sięgaj po wersje light, d'ete, L'eau, Aqua itp. Szkoda Twojego czasu i nosa. Lubisz mocne perfumy - popatrz na przezroczyste flakony. Te perfumy o intensywniejszym żółtym czy pomarańczowym zapachu będą obiecywać większą moc. Zazwyczaj się sprawdza. Intensywniejsze zapachy kryją się także w ciemnych flakonach - czarny, granat, fiolet. Jeśli szukasz konkretnego rodzaju perfum, przejrzyj portal frangrantica.com lub fragrantica.pl, znajdź swojego ulubieńca, poczytaj o nutach. Znajdź swojego ulubionego Nosa, poczytaj, jakie jeszcze oprócz tej ulubionej kompozycje stworzył i idź tym tropem.
5. Aplikacja na noc
Często tak robię, choć to ryzykowne. Jeśli zapach będzie w 100% mój, to dobrze mi się w nim zaśnie a rano będę nadal go czuć na sobie czy na pościeli. Jeśli jednak testowane perfumy okażą się pomyłką, nie zaśniesz, bo zapach będzie cię męczył i uwierał. I tu przechodzę do następnego punktu.
6. Nie męcz się z zapachem
Albo raczej miej zawsze możliwość pozbycia się go. Tu przypomina mi się moja trauma - Ogródek Sródziemnomorski nierozważnie zaaplikowany na nadgarstek i blisko pięciogodzinna podróż autokarem z wonią rosołu emanującą z mojej ręki. Przeżyłam, ale nie było to fajne doświadczenie. A ten Ogródek nigdy już nie sięgnę.
7. Pierwsze wrażenie bywa mylne!
Spodobał Ci się zapach, a potem szybko rozczarował? Daj mu szansę. Inny dzień, inna temperatura powietrza, ciała, inne jedzenie, inny dzień cyklu ... wszystko to ma wpływ na postrzeganie zapachów. To, co dziś niekoniecznie się spodobało, za kilka dni może Cię totalnie oczarować.
W moim przypadku jest odwrotnie - często po pierwszych testach rozpływam się w zachwycie, kupuję flakonik i w momencie pierwszego naciśnięcia atomizera wiem już - "oj to jednak nie to".
Idealnie byłoby po każdym teście zakończonym na tak, zamiast kupić pełnowymiarowy flakon, nabyć próbkę, odlewkę, czy nawet dużą używkę, cokolwiek, co pozwoli na spokojnie utwierdzić się w przekonaniu, lub i nie.
Postanowiłam jednak krótko opisać moje spostrzeżenia, subiektywne obserwacje poparte moimi doświadczeniami, niekoniecznie książkowymi regułami.
Nie jestem zawodowym nosem, nie rozpoznaję wszystkich nut ale wypracowałam sobie kilka prostych sposobów na testowanie perfum, które powinno się kończyć sukcesem.
Gdybym tylko zawsze się sama do tego stosowała!
źródło: http://www.becomegorgeous.com)
1. Nie spiesz się.
Na testowanie potrzeba czasu, nie ma sensu robić tego w pośpiechu, nie zapamiętasz zapachów, przegapisz coś, a nad czymś spędzisz za dużo czasu. Mam tak czasem kiedy jestem na szybko w sieciowej perfumerii w centrum handlowym lub przed wylotem postanawiam na szybko przetestować nowości w strefie bezcłowej. Autentycznie nigdy nic mi się nie podoba! Nawet nie podobają mi się zapachy, które normalnie akceptuję czy nawet lubię. Wszystko mnie drażni i cokolwiek przetestuję szybko ulatuje. Mój mózg jest pochłonięty czymś zupełnie innym niż testowanie i cieszenie się zapachami. Nic z tego dobrego nie wyjdzie.
Nie testuj więcej niż 2-3 zapachy dziennie, to nie maraton ani wyścigi, kto przetestuje więcej.
2. Bloter - nadgarstek - testy globalne
Często testowanie zaczynam od bloterków, sprawdzenie zapachu na papierku to pierwszy test, potem ostrożnie na nadgarstek lub na przedramię, a jeśli jest ok to wtedy przechodzę do testów globalnych. Czyli dekolt, kark, włosy i cała reszta. Dlaczego? Bloterek to za mało, trzeba się przekonać jak zapach układa się na skórze. Testy nadgarstkowe często też są mylące. To, co na nadgarstku pachnie obiecująco, czasem globalnie bywa nieznośne. Pewnie bywa też odwrotnie.
3. Próbki, próbki, próbki!
Próbki to podstawa, testujesz kiedy chcesz. Próbki - towar deficytowy. Nigdy ich dość, w perfumeriach często słyszymy: przykro mi, nie mamy żadnych próbek. Norma w polskich perfumeriach. Czasem czytam, że ktoś się wstydzi prosić o próbkę. Ale przecież próbki są dla potencjalnych klientów. To nie nagroda za zakup, to miniaturowy testerek, który ma zachęcić do zakupu. Próbki można nabyć drogą wymiany z inną miłośniczką perfum albo w ostateczności kupić.
4. Selekcja
Nie lubisz świeżaków, nawet nie sięgaj po wersje light, d'ete, L'eau, Aqua itp. Szkoda Twojego czasu i nosa. Lubisz mocne perfumy - popatrz na przezroczyste flakony. Te perfumy o intensywniejszym żółtym czy pomarańczowym zapachu będą obiecywać większą moc. Zazwyczaj się sprawdza. Intensywniejsze zapachy kryją się także w ciemnych flakonach - czarny, granat, fiolet. Jeśli szukasz konkretnego rodzaju perfum, przejrzyj portal frangrantica.com lub fragrantica.pl, znajdź swojego ulubieńca, poczytaj o nutach. Znajdź swojego ulubionego Nosa, poczytaj, jakie jeszcze oprócz tej ulubionej kompozycje stworzył i idź tym tropem.
5. Aplikacja na noc
Często tak robię, choć to ryzykowne. Jeśli zapach będzie w 100% mój, to dobrze mi się w nim zaśnie a rano będę nadal go czuć na sobie czy na pościeli. Jeśli jednak testowane perfumy okażą się pomyłką, nie zaśniesz, bo zapach będzie cię męczył i uwierał. I tu przechodzę do następnego punktu.
6. Nie męcz się z zapachem
Albo raczej miej zawsze możliwość pozbycia się go. Tu przypomina mi się moja trauma - Ogródek Sródziemnomorski nierozważnie zaaplikowany na nadgarstek i blisko pięciogodzinna podróż autokarem z wonią rosołu emanującą z mojej ręki. Przeżyłam, ale nie było to fajne doświadczenie. A ten Ogródek nigdy już nie sięgnę.
7. Pierwsze wrażenie bywa mylne!
Spodobał Ci się zapach, a potem szybko rozczarował? Daj mu szansę. Inny dzień, inna temperatura powietrza, ciała, inne jedzenie, inny dzień cyklu ... wszystko to ma wpływ na postrzeganie zapachów. To, co dziś niekoniecznie się spodobało, za kilka dni może Cię totalnie oczarować.
W moim przypadku jest odwrotnie - często po pierwszych testach rozpływam się w zachwycie, kupuję flakonik i w momencie pierwszego naciśnięcia atomizera wiem już - "oj to jednak nie to".
Idealnie byłoby po każdym teście zakończonym na tak, zamiast kupić pełnowymiarowy flakon, nabyć próbkę, odlewkę, czy nawet dużą używkę, cokolwiek, co pozwoli na spokojnie utwierdzić się w przekonaniu, lub i nie.
co to jest ten ogródek śródziemnomorski?
OdpowiedzUsuńTo jest polska nazwa perfum Hermes, Un Jardin en Mediterranee :-)
OdpowiedzUsuńJak czytam Twoje wpisy to mam wrażenie że mam siostrę o której nie wiedziałam :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
oooo :-) zaciekawiłaś mnie, zdradzisz co nas łączy?
Usuń