Szukaj na tym blogu

wtorek, 7 maja 2013

Dune, Dior


Dior Dune to pozycja klasyczna ale nie obowiązkowa. Warto znać, trudniej nosić, jestem dobrym przykładem.

Pamiętam jak pierwszy raz je poznałam, gdzieś w okolicach końcówki lat 90-tych. Skradłam kilka niuchów z flakonu z łazienkowej półeczki  u osoby, którą odwiedzałam, oczywiście nie mogłam się oprzeć aby je powąchać, ale nie wypadało mi ich wypróbować.
W tym miejscu powiem szczerze - absolutnie nie znoszę jak ktoś grzebie w moich rzeczach. Zwróciłam uwagę kiedyś znajomej, która bez pytania użyła moich perfum, wyszła z łazienki i udawała, że nic się nie stało, a smuga zapachu ciągnęła się za nią na kilka metrów.
Oczywiście, gdyby zapytała, sama z chęcią bym jej dała je przetestować. Ale bez zgody, nieważne czy w obecności  czy pod nieobecność właściciela pozwalać sobie na użycie jego/jej kosmetyku? Dla mnie to niepojęte.
Ale wracam do Dune. Pamiętam moje wrażenia z korka - cudo, luksus i elegancja. Niebanalne. Wytrawne. Nie chciałam wtedy jeszcze ich mieć, tylko od czasu do czasu powąchać.



Gdy zatęskniłam za nimi, nosiłam krótko nową wersję ale jej ulotność mnie rozczarowała. Stwierdziłam, że to nie jest to. 
Nabyłam starą, intensywnie pomarańczową wersję i niestety znów spotkała mnie porażka. Piękny zapach, suchy, wytrawny, ziołowy ale na mojej skórze wylazł brzydal. Coś było w Dune, co mi przeszkadzało, obstawiam kmin, choć nie ma go w składzie, dla mojego nosa był wyczuwalny. I tą nutą Dune przypomina mi Kingdom, a nie chcę kolejnego zapachu w tym stylu. Próbowałam go nosić, oswoić. A że wersja przedreformulacyjna jest bardzo poszukiwana  nie mam już Dune.
Ale wzdychać do nich nadal będę, bo nie ma drugiego takiego zapachu.
Spotkałam kiedyś kobietę, elegancką, z klasą ale nie wyfiokowaną. Wiek 50+. Pięknie pachniała...myślałam czym i nie wymyśliłam. Zapytałam, okazało się, że to było Dune. Może mój czas na te perfumy jeszcze nie nadszedł?
Rok powstania: 1991
Nos: Nejla Barbir
Nuty zapachowe:
Nuta głowy: lilia, żarnowiec.
Nuta serca: lak wonny, piwonia, róża, jaśmin
Nuta bazowa: pałecznik chiński, ambra, wanilia, piżmo

2 komentarze:

  1. Może faktycznie czas nie nadszedł, tak jak i u mnie zresztą. W starym Dune czułam się malutka ;) A to nowe co jakiś czas testuję w perfumerii, ale pachnie ładnie tylko w nutach bazy. Nie wiem, może poza zapachem, po prostu gust albo właściwości skóry się zmieniły? Ja też jakoś tęsknię do tego zapachu, mimo, że nie mogę go nosić. Może trzeba poczekać do 5otki, ale strach pomyśleć, jaka wtedy będzie wersja, może przezroczysta? :)

    Pozdrawiam, MayaMarie.

    PS Oczywiście też niepojete jest dla mnie używanie czyichś rzeczy, a perfum to już w ogóle!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.Obawiam się, że do tego czasu Dune zniknie...
      Ja będę dalej krążyć wokół nich, może w innych okolicznościach znowu się skuszę, ale jednak chyba na nową wersję. Mam nadzieję, że te konkretne Dune, które nas łączyło wreszcie zagrzeje miejsca u nowej właścicielki :-)

      Usuń

Zostaw komentarz, zapraszam :)