Szukaj na tym blogu

środa, 3 października 2012

YSL Nu edt

Wpadła w  moje ręce NU w lżejszej odsłonie wody toaletowej, 
na razie mała pojemność na porządne testy.





I tak jak nie lubię z zasady eau de toilette i zawsze sięgam po mocniejszą wodę perfumowaną, oczywiście o ile taka jest, to tym razem muszę powiedzieć, że NU edt to zapach, który mi się spodobał. 
Są dni, kiedy edp będzie za mocna dla mnie, wtedy z przyjemnością a nie z musu sięgnę po edt.
Owszem, lżejsza odsłona traci na swojej mocy i trwałości, ale w otwarciu jest podobna do edp.
Ok, jak widać nie uniknę porównań do ładniejszej siostry, choć takie porównania są z zasady złe a oba zapachy są na tyle udane, że powinny być rozpatrywane osobno.





Edt jest zapachem na smutniejsze dni, ma w sobie nutkę melancholii, kadzidełko tli się w głębi a przyprawy są łagodniej podane. I w tej opcji nie brakuje mi tej słodyczy z syropu, która dominuje w edp, w sumie niczego mi nie brakuje - kompozycja idealna.
Na pewno nie wywoła żadnej zdecydowanej reakcji otoczenia, jest bezpieczny i noszalny na co dzień, przynajmniej na mnie.

Oczywiście piękny-niedostępny już :(

Pamiętam kiedyś były na półkach w Rossmanie. Teraz zostało tylko polowanie na aukcjach.

Nuty: bergamotka, neroli, kardamon; biała orchidea, nuty korzenne, irys, jaśmin; kadzidło, piżmo, ambra, wanilia;

Rok powstania: 2003
Nos: Jacques Cavallier




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw komentarz, zapraszam :)