Midnight Poison - kolejna piękna trucizna z rodziny Diora, w moim osobistym rankingu najbardziej "moja".
Czwarta siostra klasycznej Poison, młodsza od niej o dwadzieścia lat, szybko zyskała uznanie. Ma charakter, ponadczasowy sznyt jak na Poison przystało ale jest łatwiejsza w noszeniu.
Piękne granatowe szkło flakonu zapowiada zapach typowo wieczorowy, sama nazwa Midnight nie pozostawia wątpliwości. MP to jednak w moim odczuciu całkiem delikatny zapach, zdecydowanie całodzienny i niezbyt zobowiązujący. Ale czuję się w nim elegancko, niezależnie od okoliczności.
Pierwsze wrażenie nie wróżyło niczego dobrego - pomyślałam sobie, że gdyby nie taka sobie moc, byłby to całkiem fajny unisex. Minął jakiś czas, a ja dojrzałam do niego i stwierdziłam, że muszę go mieć.
Midnight Poison to baaardzo duża porcja delikatnie ale jednak przykurzonej paczuli z domieszką róży. Czuję paczulę intensywnie w otwarciu, a potem ustępuje ona zapachowi róży, ale w delikatnej i nienachalnej odsłonie. Nie jest to typowy kobiecy zapach, dla mnie zostawia nutę intrygującego niedopowiedzenia i aury tajemniczości. Widzę w nim kobietę w dopasowanym czarnym smokingu i w szpilkach.
Dior jednak postanowił wycofać Midnight Poison.
Mój flakon z kilkoma kroplami na dnie ma wypiaskowany kod 8501, czyli pochodzi ze stycznia 2008r. Litery słów Midnight i Poison są takiej samej wielkości, wiem, że jest także dostępna wersja z mniejszymi literami Midnight, a Poison jest wyraźnie większą czcionką. Czytałam, że MP także załapało się na reformulację.
Nieszczególna trwałość to jedyny mój zarzut wobec MP. Oczekiwałabym po nim większej mocy i nasycenia.
Midnight Poison było dostępne w kilku wersjach:
klasyczne edp oraz w limitowanej wersji collector
w wersji elixir z pompką
czyste perfumy - ekstrakt 7,5 ml
Czwarta siostra klasycznej Poison, młodsza od niej o dwadzieścia lat, szybko zyskała uznanie. Ma charakter, ponadczasowy sznyt jak na Poison przystało ale jest łatwiejsza w noszeniu.
Piękne granatowe szkło flakonu zapowiada zapach typowo wieczorowy, sama nazwa Midnight nie pozostawia wątpliwości. MP to jednak w moim odczuciu całkiem delikatny zapach, zdecydowanie całodzienny i niezbyt zobowiązujący. Ale czuję się w nim elegancko, niezależnie od okoliczności.
Pierwsze wrażenie nie wróżyło niczego dobrego - pomyślałam sobie, że gdyby nie taka sobie moc, byłby to całkiem fajny unisex. Minął jakiś czas, a ja dojrzałam do niego i stwierdziłam, że muszę go mieć.
Midnight Poison to baaardzo duża porcja delikatnie ale jednak przykurzonej paczuli z domieszką róży. Czuję paczulę intensywnie w otwarciu, a potem ustępuje ona zapachowi róży, ale w delikatnej i nienachalnej odsłonie. Nie jest to typowy kobiecy zapach, dla mnie zostawia nutę intrygującego niedopowiedzenia i aury tajemniczości. Widzę w nim kobietę w dopasowanym czarnym smokingu i w szpilkach.
Dior jednak postanowił wycofać Midnight Poison.
Mój flakon z kilkoma kroplami na dnie ma wypiaskowany kod 8501, czyli pochodzi ze stycznia 2008r. Litery słów Midnight i Poison są takiej samej wielkości, wiem, że jest także dostępna wersja z mniejszymi literami Midnight, a Poison jest wyraźnie większą czcionką. Czytałam, że MP także załapało się na reformulację.
Nieszczególna trwałość to jedyny mój zarzut wobec MP. Oczekiwałabym po nim większej mocy i nasycenia.
Midnight Poison było dostępne w kilku wersjach:
klasyczne edp oraz w limitowanej wersji collector
w wersji elixir z pompką
czyste perfumy - ekstrakt 7,5 ml
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw komentarz, zapraszam :)