Marka Oriflame ma, a raczej należałoby napisać - miała, kilka naprawdę udanych kompozycji zapachowych w swojej ofercie.
Dziś notka o Mirage, które poznałam wiosną tego roku, zainteresowałam się nimi po tym jak gdzieś przeczytałam, że mają być podobne do Tendre Poison. A potem dowiedziałam się, że niestety zostały już wycofane z oferty firmy - brzmi znajomo, czyż nie?
Otóż jeśli spodziewamy się wersji ekonomicznej Tendre Poison - rozczarujemy się.
Jedyny wspólny mianownik to zieleń flakonu i zielone nuty zapachu. To wszystko.
Niemniej Mirage jest bardzo dobrym zapachem.
Nietypowym jak na Oriflame - nie jest to coś, co będzie bestsellerem, który wszystkim się podoba.
Ciekawy flakon w zielonym gradiencie od głębokiej szmaragdowej zieleni po jaśniejszy przygaszony kolor oliwki.
Przede wszystkim w otwarciu zachwyca zieloną, słodkawą świeżością przy intensywnych akordach różanych. Tak jak tropikalny las lub egzotyczny ogród po ciepłym deszczu - przynajmniej tak sobie go wyobrażam.
Nie czuję jednak w Mirage żadnej atmosfery tajemniczości, która byla przedstawiana na materiałach promocyjnych producenta. Co nie przeszkadza w budowaniu takiego wizerunku zapachu. Jednak skojarzenia z ogrodem są tu bardzo silne.
Mirage jest przyjemnie słodki ale nie w chemicznym wydaniu, teraz tak popularnym. Słodycz kwiatów i soczystość owoców przy małej dozie wanilii daje naprawdę dobrą kompozycję.
Do tego dodajmy takie składniki jak żywica elemi, bursztynowa i drzewo sandałowe.
Czy może się podobać? Na pewno nie każdemu, gdyż w późniejszych nutach perfumy są coraz mniej słodkie a bardziej wytrawne i drzewne.
Moim osobistym zdaniem są naprawdę godne uwagi i na pewno jak na zapach z tej półki cenowej Mirage są zapachem przyzwoitej jakości,
Trwałość niestety nie jest powalająca - na mojej skórze max. 4godz.
Rok powstania: 2010
Nuty zapachowe:
Nuty głowy:pomarańcza, mandarynka, żywica elemi
Nuty serca: wetyweria, jaśmin i róża
Nuty bazy: drzewo sandałowe, żywica bursztynowa i wanilia.