Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Ulubione letnie zapachy 2015

Lato w tym roku mamy wyjątkowe. Można by rzec, że panują warunki prawdziwie tropikalne niezwyczajne dla naszej szerokości geograficznej.
Upał lubię ale tylko w wybranych okolicznościach przyrody, więc kiedy termometr wskazywał 35-36C w cieniu naprawdę miałam ochotę na chwilę ochłody.
W tym celu wytypowałam moje ulubione zapachy na letnie, upalne dni.



Mój chłodzący faworyt czyli nielubiane, oklepane i banalne Light Blue, Dolce & Gabbana.
Nic nie poradzę, ale one naprawdę dodają ochłody i świetnie się sprawdzają w upały.
Bardzo lubię też kwiatowo słodką mgiełkę Bath & Body Works Twilight Woods. Niestety jej trwałość jest skandaliczna, czuję ją na sobie raptem kilkanaście minut.
Recenzja Light Blue: http://perfumowyzawrotglowy.blogspot.com/2014/06/dolce-gabbana-light-blue-2001.html

Chłodny i kosmiczny Alien jest u mnie już obecny tylko w limitowanej letniej wersji Saphire Soleil, która latem nosi się znakomicie. Klasyka już nie mam ale innym Alienem, który mógłby być dobrą opcją na lato jest wersja z zeszłego roku Alien Eau Extraordinaire, w przyjemnej herbacianej odsłonie. Saphire Soleil ma nadal charakter Aliena ale moc i składniki odpowiadające cieplejszym klimatom. Notka o Alienie w tej wersji: http://perfumowyzawrotglowy.blogspot.com/2013/05/thierry-mugler-alien-sunessence-saphir.html

Inny mój typ na lato, również cytrusowo-owocowy to Eau d'Energie Biotherm. Mgiełka zapachowa, którą często używam na siłownie, idealnie odświeża i pobudza a przy tym jest rześkim, letnim zapachem.

Nie może zabraknąć również mojego długoletniego ulubieńca, pięknie pachnącego nie tylko letnią porą czyli Jil Sander Sun. Cudownie pachnące, słodko ciasteczkowe perfumy, pachnące jak rozgrzana słońcem skóra. Notka o Sun tu: http://perfumowyzawrotglowy.blogspot.com/2013/04/jil-sander-sun.html

Jesli mam ochotę na coś bardziej klasycznego sięgam po zimny, kwiatowy zapach Pleasures Estee Lauder. Jest to zapach z kategorii tych krzyczących - na dwa metry, nie bliżej :-) uważam, że trochę ostatnio jest zapomniany, a szkoda, bo latem nosi się go wybornie. Prawdziwa bomba kwiatowa okraszona różowym pieprzem.

Latem lubię oprócz perfum i mgiełek zapachowych sięgnąć po pachnące balsamy do ciała lub olejek Chanel Coco Mademoiselle. O olejku pisałam tu: http://perfumowyzawrotglowy.blogspot.com/2013/01/chanel-coco-mademoiselle-velvet-body-oil.html

Olejki zapachowe to wbrew pozorom świetne rozwiązanie na upały. użyte oszczędnie, gwarantują niesamowitą trwałość.
Pamiętam doskonale jak pachnie w krajach arabskich, gdzie olejki są bardzo popularne i myślę, że używa się częściej niż klasycznych perfum.
Jednak w naszym klimacie, jest mi obojętne, kto czego używa, byle nie zapomniał o antyperspirancie i prysznicu, a z tym niestety bywa różnie, co czuć szczególnie w upalne dni.
Tymczasem, byle do... jesieni.
Jesienią będziemy pachnieć pięknie!



wtorek, 4 sierpnia 2015

Pachnące kosmetyki vol. 4 Soap and Glory, Salco Au Naturel i Farmona

Po raz kolejny wracam z listą odkrytych przeze mnie pachnących kosmetyków.

Bo zapach to nie tylko perfumy, ale mając ich więcej niż przeciętnie jest to przewidziane, naprawdę niezmiennie cieszy mnie, jeśli odnajduję coś pięknie pachnącego w kosmetyku, który perfumami nie jest :-)
Szczególnie kiedy za oknem jest gorąco, ubranie przykleja się do ciała i każdy marzy o chwili ochłody. Wtedy doceniam szczególnie pachnące kosmetyki do ciała.

Mój absolutny ulubieniec ostatnich tygodni to kupiony podczas ostatniej wizyty w Wielkiej Brytanii kultowy już kosmetyk do ciała Soap & Glory The Righteous Butter. Gęste i bogate masło do ciała. 



Używam tylko wieczorem ale niesamowicie nawilża, zmiękcza i wygładza skórę.
Jednak zapach to największy atut tego kosmetyku - owocowo-kwiatowy, lekki, nienachalny i nie-chemiczny, co niestety jest rzadkością w kosmetykach z tej półki cenowej. Czytałam opinie, że przypomina Miss Dior Cherie i faktycznie, coś w tym jest. Bardzo trwały na skórze. Kosmetyk wydajny i godny polecenia nawet dla bardzo suchej skóry.
Szkoda, że w Polsce niedostępny stacjonarnie, można je jedynie kupić w perfumeriach internetowych lub na Allegro.
Cena ok.10 GBP za 300ml. 

Dla miłośniczek zapachów rożanych mam również coś ciekawego.
Polska firma Salco Au Naturel bazująca głównie na soli bocheńskiej ma w swojej ofercie balsam do ciała o zapachu róży. I to pięknie oddanej róży. Bardzo mi się podoba, choć róża w kosmetykach bywa kapryśna i w większości przypadków dusząca. 




Nie znam się na składach ale firma reklamuje się jako oferująca kosmetyki o naturalnych składach, więc i walory odżywcze tego balsamu są bardzo dobre. Konsystencja już rzadsza niż w przypadku Soap and Glory ale róża niesamowicie długo utrzymuje się na skórze.
Seria różana
http://salcoaunaturel.pl/products/index/3/seria-rose 
Cena ok. 30-40 zł za 250 ml.

I ostatni kosmetyk. Również polskiej firmy. Tym razem truskawka w olejku do kąpieli.
Farmona Aromaterapia Magic Spa. Olejek I love you. Limitowana edycja, którą zakupiłam w okolicy Walentynek, więc można domniemać, że to edycja walentynkowa.



Słodkie, dojrzałe, rozpływające się w ustach truskawki z polskiego pola. Tak pachnie ten olejek.
Pieni się fantastycznie, lekko zabarwia wodę. Zdecydowanie taka kąpiel poprawia humor po ciężkim dniu. Po kąpieli z dodatkiem olejku nie trzeba już używać balsamu. Niestety zapach nie utrzymuje się długo na skórze, a i w łazience szybko się ulatnia.
Duża szklana butla 500ml, aż cud, że jej jeszcze nie zbiłam, cena ok. 15 zł
http://farmona.pl/produkty/pielegnacja-ciala/aromaterapia-magic-spa/olejek-do-kapieli-i-love-you/

I tak jak owocokwiatki w perfumach mnie mniej interesują, tak w kosmetykach pielęgnacyjnych cieszą mnie. Mam nadzieję, że z czasem będę mogła napisać o kosmetyku z piękną nutą maliny, bo tego szukam od dawna.