Szukaj na tym blogu

piątek, 27 czerwca 2014

Dolce & Gabbana Light Blue (2001)

D&G Light Blue - kontrowersyjny, nielubiany, podrabiany, tandetny?
Kiedyś królował na ulicach,  dyskotekach, w szkołach, biurach. A dziś? Czy Light Blue jest już passe?



Perfumy powstały w 2001r. i dość szybko zdobyły grono wielbicielek. Był taki czas, że LB pachniało wszędzie. Dziś już ich czas świetności minął, nie są już tak popularne, a często nawet są synonimem bezguścia i tandety. Skąd aż takie skojarzenia?

Ja oczywiście idę pod prąd. Lubię Light Blue.
To jest naprawdę dobry zapach.
Doskonale nosi się latem, autentycznie odświeża i chłodzi jak Mohito z listkiem mięty.

Polecam:
chrupiące zmrożone jabłuszko z nutą geranium
idealny balans cytrusowo-kwiatowo-drzewny
odpowiedni nawet na najbardziej upalne dni ( przetestowane w +35 C)

Dobry zapach na wakacje, wpisuje się w klimaty nadmorskie i nie mam tu na myśli zimnego Bałtyku.

Podstawowa wada LB to słaba trwałość, ale po takim zapachu nie sposób spodziewać się mocy killera. Niektórym kojarzy się z odświeżaczem powietrza, słyszałam też opinie, że pachnie męsko.

Uczulam na zalew podróbek LB. Wstawię zdjęcia spodu flakonu, warto porównać przed zakupem z niepewnego źródła.

Zdjęcia reklamowe, aż tyle, ale nie mogłam się oprzeć. Chcę być tam, w tych okolicznościach przyrody, na tej łódce, w takim stroju i  ... w takim towarzystwie ;-)





Rok powstania: 2001 ( tak, to już tyle lat minęło!)
Nos: Olivier Cresp ( m.in. Angel, Gloria, Kenzo Amour i Midnight Poison)
Nuty zapachowe:
nuty głowy: jabłko, cedr, dzwonek, sycylijska cytryna
nuty serca: biała róża, bambus, jaśmin
nuty bazy: ambra, piżmo, cedr
Edt w pojemnościach 25,50 i 100 ml.

czwartek, 19 czerwca 2014

7 rad jak testować perfumy

O testowaniu perfum napisano już dużo.
Postanowiłam jednak krótko opisać moje spostrzeżenia, subiektywne obserwacje poparte moimi doświadczeniami, niekoniecznie książkowymi regułami.
Nie jestem zawodowym nosem, nie rozpoznaję wszystkich nut ale wypracowałam sobie kilka prostych sposobów na testowanie perfum, które powinno się kończyć sukcesem.
Gdybym tylko zawsze się sama do tego stosowała!



                                              źródło: http://www.becomegorgeous.com)


1. Nie spiesz się.
Na testowanie potrzeba czasu, nie ma sensu robić tego w pośpiechu, nie zapamiętasz zapachów, przegapisz coś, a nad czymś spędzisz za dużo czasu. Mam tak czasem kiedy jestem na szybko w sieciowej perfumerii w centrum handlowym lub przed wylotem  postanawiam na szybko przetestować nowości w strefie bezcłowej. Autentycznie nigdy nic mi się nie podoba! Nawet nie podobają mi się zapachy, które normalnie akceptuję czy nawet lubię. Wszystko mnie drażni i cokolwiek przetestuję szybko ulatuje. Mój mózg jest pochłonięty czymś zupełnie innym niż testowanie i cieszenie się zapachami. Nic z tego dobrego nie wyjdzie.
Nie testuj więcej niż 2-3 zapachy dziennie, to nie maraton ani wyścigi, kto przetestuje więcej. 

2. Bloter - nadgarstek - testy globalne
Często testowanie zaczynam od bloterków, sprawdzenie zapachu na papierku to pierwszy test, potem ostrożnie na nadgarstek lub na przedramię, a jeśli jest ok to wtedy przechodzę do testów globalnych. Czyli dekolt, kark, włosy i cała reszta. Dlaczego? Bloterek to za mało, trzeba się przekonać jak zapach układa się na skórze. Testy nadgarstkowe często też są mylące.  To, co na nadgarstku pachnie obiecująco, czasem globalnie bywa nieznośne. Pewnie bywa też odwrotnie.

3. Próbki, próbki, próbki!
Próbki to podstawa, testujesz kiedy chcesz. Próbki - towar deficytowy. Nigdy ich dość, w perfumeriach często słyszymy: przykro mi, nie mamy żadnych próbek. Norma w polskich perfumeriach. Czasem czytam, że ktoś się wstydzi prosić o próbkę. Ale przecież próbki są dla potencjalnych klientów. To nie nagroda za zakup,  to miniaturowy testerek, który ma zachęcić do zakupu. Próbki można nabyć drogą wymiany z inną miłośniczką perfum albo w ostateczności kupić.

4. Selekcja
Nie lubisz świeżaków, nawet nie sięgaj po wersje light, d'ete, L'eau, Aqua itp. Szkoda Twojego czasu i nosa. Lubisz mocne perfumy - popatrz na przezroczyste flakony. Te perfumy o intensywniejszym żółtym czy pomarańczowym zapachu będą obiecywać większą moc. Zazwyczaj się sprawdza. Intensywniejsze zapachy kryją się także w ciemnych flakonach - czarny, granat, fiolet. Jeśli szukasz konkretnego rodzaju perfum, przejrzyj portal frangrantica.com lub fragrantica.pl, znajdź swojego ulubieńca, poczytaj o nutach. Znajdź swojego ulubionego Nosa, poczytaj, jakie jeszcze oprócz tej ulubionej kompozycje stworzył i idź tym tropem.

5. Aplikacja na noc
Często tak robię, choć to ryzykowne. Jeśli zapach będzie w 100% mój, to dobrze mi się w nim zaśnie a rano będę nadal go czuć na sobie czy na pościeli.  Jeśli jednak testowane perfumy okażą się pomyłką, nie zaśniesz, bo zapach będzie cię męczył i uwierał. I tu przechodzę do następnego punktu.

6. Nie męcz się z zapachem
Albo raczej miej zawsze możliwość pozbycia się go. Tu przypomina mi się moja trauma - Ogródek Sródziemnomorski nierozważnie zaaplikowany na nadgarstek i blisko pięciogodzinna podróż autokarem z wonią rosołu emanującą z mojej ręki. Przeżyłam, ale nie było to fajne doświadczenie. A ten Ogródek nigdy już nie sięgnę.

7. Pierwsze wrażenie bywa mylne!
Spodobał Ci się zapach, a potem szybko rozczarował? Daj mu szansę.  Inny dzień, inna temperatura powietrza, ciała, inne jedzenie, inny dzień cyklu ... wszystko to ma wpływ na postrzeganie zapachów. To, co dziś niekoniecznie się spodobało, za kilka dni może Cię totalnie oczarować.
W moim przypadku jest odwrotnie - często po pierwszych testach rozpływam się w zachwycie, kupuję flakonik i w momencie pierwszego naciśnięcia atomizera wiem już -  "oj to jednak nie to".
Idealnie byłoby po każdym teście zakończonym na tak, zamiast kupić pełnowymiarowy flakon, nabyć próbkę, odlewkę, czy nawet dużą używkę, cokolwiek, co pozwoli na spokojnie utwierdzić się w przekonaniu, lub i nie.

piątek, 13 czerwca 2014

Dior Dune Sun, Summer Fragrance

Zbliża się lato, gorące, upalne dni, postanowiłam więc  odkurzyć zapomnianą perełkę od Diora - Dune Sun.

O klasycznym Dune pisałam już wcześniej:  http://perfumowyzawrotglowy.blogspot.com/2013/05/dune-dior.html , dziś chciałam przypomnieć, że Dune miało kiedyś swoją letnią wersję w wersji bezalkoholowej, dziś praktycznie już niedostępną.
Miałam szczęście - wpadł w moje zachłanne ręce używany flakonik tego cudeńka w mrożonym szkle.



Oczywiście jest to delikatna mgiełka zapachowa, więc jej trwałość jest nieporównywalna z klasyczną wodą toaletową, szczególnie z tą sprzed reformulacji czy jeszcze mocniejszym Dune w wersji Esprit de Parfum.
Przyjęto, że za ewentualne posłoneczne podrażnienia, reakcje alergiczne czy przebarwienia skóry potraktowanej perfumami odpowiedzialny jest alkohol, dlatego większość mgiełek na lato jest pozbawionych właśnie tego składnika. Moim zdaniem część substancji zapachowych też może wywoływać takie niepożądane skutki na skórze.
Im wyższe stężenie alkoholu i składników zapachowych tym mocniejsze perfumy, więc nie możemy niestety oczekiwać, że mgiełka będzie się trzymała ciała przez cały dzień.

Dune Sun pozbawione jest ciężkiej, wytrawnej nuty ale zachowało swój oryginalny słono-morski charakter. Wywołuje bardzo miłe wakacyjno - plażowe skojarzenia. Rześki ale na zmysłowej piżmowo - drzewnej bazie. Mniej złożony niż klasyk i przez to chyba też zdecydowanie łatwiejszy w odbiorze. Gdyby tylko był mniej ulotny...

Mój typ - obficie Dune Sun + oszczędnie Dune i ten mix pięknie pachnie cały dzień.

Nie lubię nietrwałych zapachów, dlatego Dune Sun cieszy już kogoś innego. Warto było poznać, ale od Diora oczekiwałam większej intensywności. W porównaniu z Dune Sun, mgiełki Biothermu są trwalsze.

Dune Sun jest bardzo rzadko spotykane, a kosmetyki z linii kąpielowej Dune też są już praktycznie tylko dostępne w serwisach aukcyjnych. Czyżby Dune ogólne odchodziło w niepamięć?
Osobiście żywię nadzieję, że kiedyś Dior wypuści na rynek jakiś flankier Dune.  Moja propozycja to Oud Dune,  to byłoby coś, co kupiłabym w ciemno!


Rok powstania: 1996 lub 2003, te dwie informacje znalazłam w sieci.
Nos: brak danych
Nuty zapachowe:
nuty głowy: czarna porzeczka, słodka mandarynka
nuty serca: frezja, jaśmin, lotos
nuty bazy: drzewo sandałowe, piżmo, wanilia


poniedziałek, 9 czerwca 2014

Eau Duelle, Diptyque

Pisałam kiedyś, że lubię wanilię?
W niemal każdej postaci. I tą banalną słodką i tą nieoczywistą niewaniliową.
W Eau Duelle mamy subtelny pojedynek słodkiej wanilii i ostrzejszych orientalnych przypraw.
Kto wygrał? O tym niżej.



Po takich nutach zapachowych jak ambra, kardamon, szafran można spodziewać się miłego otulającego i rozgrzewającego zapachu. Nie tym razem, Eau Duelle to zapach nie gorący, nie ciepły, zaledwie letni, dlatego bardzo odpowiedni nawet w cieplejsze dni.
Pierwszy moment to wanilia, a chwilę potem wybija się bardzo ciekawe połączenie szafranu i kardamonu. Całość przypomina dobrą, aromatyczną herbatę z przyprawami.

Zastanawiałam się, jaki powstał by zapach, gdyby nos postanowił jeszcze zamieszać i dodać kadzidło? To byłoby coś!


Tymczasem kadzidła nie dodano, a zapach jest delikatny, na mój gust czegoś drapieżnego tu brakuje. W tym pojedynku nikt nie wygrał - jest remis 1:1, wanilia vs. przyprawy. Idealnie dobrano przeciwników, ich wagę i moc. Ładnie  ale troszkę nudnawo.

Tu muszę skrobnąć znowu słówko o niszy, szukam w niej nieustannie czegoś, co mnie powali na kolana, ale znaleźć mi trudno. Od zapachów tej klasy i tej wartości oczekuję większej trwałości a tymczasem większość znanych mi niszowych pięknych kompozycji trwałością nie grzeszy.
I Eau Duelle niestety również, nad czym ubolewam, bo zapach mi się podoba i wpisuje się w mój gust.

Eau Duelle dostępna w wersji edp i edt, mam nadzieję, że edp jest mocniejsza, ja niestety dysponuję małą odlewką  edt i recenzję piszę właśnie w oparciu o jej testy.
Muszę sprawdzić moc edp, z odlewką się nie rozstanę, chyba, że kiedyś będę mieć swój flakonik, ale na to się nie zapowiada.
Edt dostępna w pojemnościach 50 ( 65 €) i 100 ml (85€), edp jako 75 ml (98€)
W Polsce dostępna m.in. w Galilu.


Rok powstania: 2010
Nos: Fabrice Pellegrin
Nuty zapachowe: : wanilia, elemi, kardamon, cyprys, szafran, jałowiec, olibanum, kalamus, czarna herbata, ambra, piżmo