Jestem w zielonej fazie, po Tendre Poison dziś kolejna zielona kompozycja - Envy Gucci.
I znowu zapach zupełnie przewrotnie nie jest typowym zielonym świeżakiem pachnącym ogórkiem czy jabłuszkiem. I chwała mu za to.
Gucci Envy swoją premierę miał w 1997r a kilka lat później został wycofany z produkcji. Od tego czasu nie pojawiło się nic podobnego.
Envy kojarzyć będzie mi się chyba zawsze z koleżanką ze studiów, niezmiennie ubraną na czarno D. Nie pachniała jakimś mrocznym killerem ale właśnie Envy.
Dlaczego Envy nazwano właśnie tak? Czy może budzić zawiść? Moim zdaniem, nie wywołują takich uczuć, ale z racji, że już coraz trudniej dostępne to dla wielbicielek mogą stanowić prawdziwy przedmiot pożądania.
Envy to dla mnie przede wszystkim niebanalna i charakterna konwalia w towarzystwie frezji, fiołków i soczystych zielonych łodyg a to wszystko w puchatym leśnym otoczeniu.
Jednocześnie czuję w nim chłodną metaliczną nutę, taką jaką czasami odnajduję w kwiatowym Pleasures.
Wracając do tematu nazwy, Envy nie budzi we mnie żadnych zmysłowych, emocjonalnych skojarzeń, jest to raczej zapach dla osób, które lubią zachowywać dystans i nie szukają ciepłych, kobiecych kompozycji.
Gdyby nie dodatek róży i frezji byłby to całkiem fajny unisex. Co ciekawe, męska wersja Envy stanowi jeszcze większy rarytas niż jej damski odpowiednik, niestety nie miałam okazji ich poznać i pewnie jest czego żałować.
Envy to klasyka, późniejszych Envy Me i Envy Me 2 nie pamiętam, ale chyba jakoś nie zachwyciły.
Ubolewam nad obecną ofertą Gucci, natomiast naprawdę szkoda takich zapachów jak Envy czy Rush.
Zdecydowanie Envy to dla mnie konwalia nr 1.
Niedobitki Envy dostępne są jeszcze stacjonarnie, w zasadzie wyłącznie w nieopłacalnych najmniejszych pojemnościach 30 ml.
Polecam szukającym zielonych nie-świeżaków.
Nuty zapachowe:
nuta głowy: bergamotka, frezja, brzoskwinia, ananas
nuta serca: hiacynt, konwalia, róża, jaśmin
nuta bazowa: cedr, sandałowiec, kosaciec florencki, piżmo
Rok powstania: 1997
Nos: Maurice Roucel ( ciekawostka, twórca również tak różnych zapachów jsk DKNY Be Delicious jak i New Haarlem)
I znowu zapach zupełnie przewrotnie nie jest typowym zielonym świeżakiem pachnącym ogórkiem czy jabłuszkiem. I chwała mu za to.
Gucci Envy swoją premierę miał w 1997r a kilka lat później został wycofany z produkcji. Od tego czasu nie pojawiło się nic podobnego.
Envy kojarzyć będzie mi się chyba zawsze z koleżanką ze studiów, niezmiennie ubraną na czarno D. Nie pachniała jakimś mrocznym killerem ale właśnie Envy.
Dlaczego Envy nazwano właśnie tak? Czy może budzić zawiść? Moim zdaniem, nie wywołują takich uczuć, ale z racji, że już coraz trudniej dostępne to dla wielbicielek mogą stanowić prawdziwy przedmiot pożądania.
Envy to dla mnie przede wszystkim niebanalna i charakterna konwalia w towarzystwie frezji, fiołków i soczystych zielonych łodyg a to wszystko w puchatym leśnym otoczeniu.
Jednocześnie czuję w nim chłodną metaliczną nutę, taką jaką czasami odnajduję w kwiatowym Pleasures.
Wracając do tematu nazwy, Envy nie budzi we mnie żadnych zmysłowych, emocjonalnych skojarzeń, jest to raczej zapach dla osób, które lubią zachowywać dystans i nie szukają ciepłych, kobiecych kompozycji.
Gdyby nie dodatek róży i frezji byłby to całkiem fajny unisex. Co ciekawe, męska wersja Envy stanowi jeszcze większy rarytas niż jej damski odpowiednik, niestety nie miałam okazji ich poznać i pewnie jest czego żałować.
Envy to klasyka, późniejszych Envy Me i Envy Me 2 nie pamiętam, ale chyba jakoś nie zachwyciły.
Ubolewam nad obecną ofertą Gucci, natomiast naprawdę szkoda takich zapachów jak Envy czy Rush.
Zdecydowanie Envy to dla mnie konwalia nr 1.
Niedobitki Envy dostępne są jeszcze stacjonarnie, w zasadzie wyłącznie w nieopłacalnych najmniejszych pojemnościach 30 ml.
Polecam szukającym zielonych nie-świeżaków.
Nuty zapachowe:
nuta głowy: bergamotka, frezja, brzoskwinia, ananas
nuta serca: hiacynt, konwalia, róża, jaśmin
nuta bazowa: cedr, sandałowiec, kosaciec florencki, piżmo
Rok powstania: 1997
Nos: Maurice Roucel ( ciekawostka, twórca również tak różnych zapachów jsk DKNY Be Delicious jak i New Haarlem)
Agnieszko, jeśli nadal chciałabyś poznać męskie Envy, przypomnij mi proszę swój adres (na wizażu np.), mam fabrycznie nową próbkę, z chęcią podeślę :)
OdpowiedzUsuńHa ha ha w 2001 roku kupilam moje pierwsze envy. Wtedy ubieralam sie wylacznie na czarno no I studiowalam. Mezczyzni uwielbiali ten zapach ;) I teraz prawie po 15 latach ciesze sie ze udalo mi sie kupic mala 30ml butekeczke. Sprawdze teraz reakcje na mezczyznach ; )
OdpowiedzUsuńDroga Anonimowa,ale nie masz inicjały D.D? Ja mam właśnie takie dawne skojarzenia z Envy :) Gratuluję zakupu, jak ja uwielbiam takie zapachowe powroty do przeszłości!
UsuńI trzymam kciuki za pozytywne reakcje u męskich odbiorców :)
no własnie mój ulubiony zapach ;) jakieś pomysły czym go zastąpić może ktoś poleci podobne zapachy
OdpowiedzUsuńDla mnie konwalia nr 1 to bezsprzecznie Diorissimo Diora.
OdpowiedzUsuńMój pierwszy zapach górno półkowy, który samodzielnie wybrałam. Zapach jest przy tym radosny, świeży i wiosenny, elegancki i wymagający.
OdpowiedzUsuńTak niesamowity męski zapach,bardzo mile go wspominam z lat młodości. Również poszukuje zamiennika, lecz bez skutku. Może ktoś polecieć coś podobnego.
OdpowiedzUsuńNie ma nic podobnego do Envy :( Niestety
UsuńTo prawda - szukam z nadzieją mimo upływu lat, że znajdę coś podobnego - i nic . Niestetyyyyy
UsuńDla mnie najlepsze perfumy. I tak faktem mężczyźni zawsze zwracali uwagę na nie 😉
OdpowiedzUsuń